Produkty, które warto mieć w swej kuchni :-)

Gdy już podejmiesz decyzję o zdrowym odżywianiu zabierz ze sobą tę oto listę zakupów, zawierającą 10 niezbędnych produktów:

1. Warzywa i owoce
Po zakończeniu czyszczenia szafek i lodówki ze śmieciowych produktów idziemy na zakupy. Pierwsze kroki kierujemy do warzywniaka, gdzie zaopatrujemy się obficie w świeże warzywa i owoce. Jeśli znamy jakiegoś rolnika w pobliżu, o którym wiemy na pewno, iż uprawia „po bożemu” czyli bez chemii to zaopatrujemy się u niego. A może ktoś ze znajomych ma działkę? Jeśli nie macie takich możliwości – nie szkodzi. Lepiej zjeść warzywko „z warzywniaka” niż nie zjeść go wcale lub zjeść kotleta.

Najczęstsze nasze wątpliwości może budzić oprysk warzyw czy owoców. Jak wiadomo rolnik gdy spryska uprawy, a potem spadnie deszcz, musi spryskać ponownie (deszcz spłukuje oprysk). W sklepach internetowych można dostać specjalne płyny do płukania warzyw i owoców w celu pozbycia się pestycydów. Możemy też prostym domowym sposobem pozbyć się ewentualnych oprysków z powierzchni warzyw i owoców. Warzywa i owoce na kilka minut zostawiamy w roztworze sody oczyszczonej (ok. łyżkę sody oczyszczonej na litr wody), po  czym spłukujemy czystą wodą i gotowe.

2. Sól morska i himalajska
Ponieważ wyrzuciliśmy do kosza niepotrzebne naszemu organizmowi przyprawy takie jak sól rafinowana czy Vegeta/Jarzynka/Kucharek – musimy zaopatrzyć się w nowe. Sól morska jest niezbędna w ekwipunku człowieka długowiecznego- taka sól alkalizuje krew (w przeciwieństwie do rafinowanej białej soli, która ją zakwasza). W sklepach internetowych możemy zakupić sól himalajską.  Ma cudowny smak, głębszy i bogatszy niż sól morska, zastępuje godnie Vegetę w większości przypadków. Sól himalajska to kilkadziesiąt naturalnych pierwiastków (mikroelementów) niezbędnych dla naszego organizmu, m.in.: wapń, magnez, lit, bor, krzem, siarka itd.

3. Orzechy i nasiona oraz suszone owoce
Niezbędnym jest posiadanie w domu zapasów rozmaitych
orzechów: migdały, orzechy włoskie, laskowe, brazylijskie, nerkowce, makadamia, pekany, kokos (wiórki) i inne jakie lubimy.

– nasion: siemię lniane, słonecznik, dynia, sezam i inne jakie lubimy oraz nasiona na kiełki których nie spożywamy bezpośrednio lecz dopiero po skiełkowaniu. Ich hodowanie to prawdziwa przyjemność, a zjadanie jeszcze większa :) Polecam zacząć od najdelikatniejszych moim zdaniem w smaku kiełków brokuła.

– suszonych owoców: rodzynki, żurawina, wiśnia, jagody Goji, morele, daktyle, wiśnie, figi, jak również inne: jabłka, gruszki, banany, mango, kantalupa i inne jakie lubimy. Owoce suszone kupujmy niesiarczkowane, jednak gdy zdarzy nam się zakupić siarczkowane nie ma powodu do paniki, należy jedynie namoczyć na 2 godziny owoce w wodzie i wylać ją i tak 2-3 razy – te związki są bardzo dobrze rozpuszczalne w wodzie. Nie kupujemy owoców kandyzowanych lub karmelizowanych!

4. Naturalne i zdrowe słodziki
Z badań wynika, że najzdrowszy (najbardziej alkalizujący i przyswajalny) jest cukier daktylowy, niestety nie jest u nas dostępny. Mamy jednak suszone daktyle, można używać ich do osładzania swoich koktajli lub deserów. Na drugim miejscu jest ksylitol lub erytrytol (naturalne poliole), dalej syrop klonowy oraz miód pszczeli (organiczny, surowy, od pszczelarza, nie pasteryzowane „mieszanki miodów” niewiadomego pochodzenia!). Jest jeszcze stewia – badań na temat jej ewentualnej szkodliwości lub nieszkodliwości trudno jednak jeszcze oczekiwać, ponieważ roślinka ta pojawiła się na rynku całkiem niedawno. Zaopatrujemy się też w nieuzależniający zamiennik kakao –  karob. Można go zakupić w proszku, smarownym kremiku lub w płynie. Idealny do szejków, lodów, jogurtu i deserów.

5. Herbaty
Herbatę czarną można pijać okazjonalnie, lecz należy pamiętać, że jest ona zakwaszająca. Alkalizująco działają natomiast Yerba Mate, herbata zielona i wszelkie herbaty ziołowe i owocowe (ale nie z żurawiną). Kupując herbatę owocową zwracajmy uwagę na skład – może wpaść nam w rękę czarna herbata jedynie AROMATYZOWANA owocem. Takich herbat nie kupujemy. Yerba Mate dla początkujących polecam zakupić taką z dodatkiem cytryny – smak tej herbaty należy polubić, przy pierwszym kontakcie może smakować szokująco, jednak każdy kolejny raz powoduje odkrywanie nowych smaczków tego niezwykle cennego dla organizmu ludzkiego napoju. Nigdy nie zaparzajcie wrzątkiem żadnej herbaty, ponieważ zniszczycie cenne składniki jakie zawiera! Max. temperatura to 80 stopni (dla witarian może to być nawet i 45-50 stopni, tylko dłużej należy zaparzać)

6. Tłuszcze
Wszelkie oleje jakich będziemy używać muszą być wyciskane na zimno, nierafinowane. Kupujemy najpierw butelkę oliwy z oliwek extravergine. Jest ich sporo odmian na rynku, są łagodniejsze lub bardziej wytrawne, z wielu jakie przetestowałam najłagodniejszy smak ma Goccia d’Oro. Oprócz oliwy extravergine możemy zaopatrzyć się też w tłoczony na zimno olej lniany i kokosowy (tzw. masło kokosowe), a następnie próbować inne tłoczone na zimno cenne oleje, których natura nam na szczęście nie skąpi: olej sezamowy, rzepakowy, krokoszowy, rydzowy (z lnianki), olej wiesiołkowy, słonecznikowy, makowy, konopny, olej z dzikiej róży, z ostropestu, z pestek dyni, z ogórecznika, z czarnuszki, z orzechów włoskich, arachidowych lub laskowych, z pestek winogron… czy jeszcze choć przez chwilę żałujecie, że wyrzuciliście do kosza swój rafinowany „Kujawski”? ;)

7. Soda oczyszczona

Będzie niezbędna do wypłukiwania pestycydów z powierzchni warzyw i owoców oraz do mnóstwa innych zastosowań. Bez sody w domu ani rusz!

8. Zboża
Wyrzuciliśmy do kosza przetworzone i cukrowane płatki typu Nestle. Co w zamian? Musimy kupić płatki owsiane i orkiszowe, lub inne jakie lubicie – w naturalnej postaci, bez cukru i innych dodatków. Przyda się mieć w domu brązowy ryż i mąki: orkiszową i razową (pszenną lub żytnią), ponieważ mąka biała poszła tam gdzie jej miejsce, czyli do śmieci. Kupujemy też nasiona na kiełki.

9. Przyprawy
Nie powinno zabraknąć przypraw takich jak: majeranek,cynamon, pieprz cayenne, bazylia, garam masala, imbir, kurkuma, laski wanilii, kmin rzymski i kminek, wiórki kokosowe, goździki, gałka muszkatołowa oraz inne jakie lubicie. Wszystkie naturalne przyprawy mają sporo cennych antyoksydantów.

10. Narzędzia kuchenne
Zakładam, że maszynkę do mięsa już mamy ;) Teraz będziemy używać ją w nieco innym celu. Bardzo przydatne oprócz tego będą:
wyciskarka do owoców cytrusowych
kiełkownica do nasion
parowar (elektryczny lub jako garnek z wkładką)
blender z mocnym silnikiem (nie musi być to od razu jakiś szalenie drogi typu Vitamix, ja zakupiłam swój za ok. 300 zł i kruszy nawet lód) albo inny robot kuchenny
młynek do kawy (ale nie będziemy w nim mielić kawy tylko zdrowsze rzeczy jak siemię lniane, orzechy itp.)
– wyciskarka do soków i owoców (raczej nie sokowirówka, bo soki wychodzą gorszej jakości niż z wyciskarki i jest więcej odpadu, więc długoterminowo przepłacamy i kasą i zdrowiem)

Oczywiście nie będziemy w stanie skompletować wszystkiego od razu. Jednak polecam metodę małych kroczków – najpierw kupić to, co niezbędne i tańsze i co można załatwić niemal od ręki. Drogie AGD jak np. wyciskarka do soków nie jest nam przecież niezbędna od pierwszego dnia. Kupujmy zatem wszystko na bieżąco w miarę posiadanych środków, a wkrótce okaże się, że w naszej kuchni mamy już wszystko czego potrzeba, aby w przewlekłym zdrowiu dożyć 120 lat :) Mnie kompletowanie zajęło ok. 2 miesiące, teraz już zbieram tylko na ten najdroższy element wyposażenia, czyli wyciskarkę do soków.

źródło: http://www.akademiawitalnosci.pl/

20 produktów, które wyrzucamy z naszej kuchni

Zdrowie zaczyna się na talerzu – bo jedzenie ma znaczenie. Zdrowe odżywianie to podstawa funkcjonowania naszego organizmu, nie słyszano bowiem o nikim, kto na codzień żywiłby się przysłowiowymi hamburgerami zapijanymi colą i dożyłby na takim żywieniu sędziwego wieku w pełnym zdrowiu i jasności umysłu. Zapewne usłyszysz: „tak, chcę się zdrowo odżywiać, ale nie wiem od czego zacząć”.

Zatem od czego zacząć? Kiedy już podjęta zostanie decyzja, że chcemy „wyjść z matrixa” i dołączyć do grupy ludzi mających jak największe szanse na długowieczność i bycie przewlekle zdrowym – przystępujemy do działania.

Działaniem numer 1 jest porządek w lodówce i kuchennych szafkach!

Oto czarna lista 20 produktów, które powinny zniknąć z Twojej kuchni i wylądować w koszu.

wj_zupa_instant-52f1f3b881632441fe39b68a2fbfc539

1. Wszelakiej maści faszerowane konserwantami i polepszaczami smaku przetwory mięsne i rybne (gotowe wędliny, sałatki rybne itd.), wszelkie produkty puszkowane (mięsa, ryby, warzywa), smalec
2. Kostki rosołowe z glutaminianem sodu (prawie wszystkie obecne na rynku)
3. Zupki w proszku, proszkowane dressingi do sałatek, fixy do dań obiadowych, przyprawy do kurczaka, kisiele, budynie, galaretki itp.
4. Proszkowane i płynne przyprawy z glutaminianem sodu (Kucharek, Vegeta, Jarzynka, Maggi), syntetyczne aromaty do ciast, cukier wanilinowy itp.
5. Kupne ketchupy, majonezy, sosy, dressingi itp.
6. Margaryny i mixy margaryn z masłem
7. Smarowidła napakowane rafinowanymi tłuszczami i białym cukrem (typu Nutella, Snickers itp.)
8. Dżemy, syropy i konfitury wysokosłodzone białym cukrem
9. Czipsy, chrupki, orzeszki w karmelu i tym podobne „pogryzanki
10. Biały cukier i jego przetwory (zapasy słodyczy, czekoladek, ciastek i tym podobnych)
11. Sól rafinowana biała
12. Rafinowane oleje roślinne
13. Biała mąka i jej przetwory (pieczywo i makarony z białej mąki, krakersy, słone paluszki, sucharki itp.)
14. Biały ryż
15. Kupne gotowe płatki śniadaniowe i kupne gotowe musli
16. Mrożone frytki, pizze, hamburgery, paluszki rybne i kupne lody
17. Napoje gazowane, energetyzujące, soki w kartonach, napoje alkoholowe
18. Słodzone białym cukrem jogurty owocowe, serki homogenizowane, maślanki i kefiry smakowe
19. Jajka – o ile nie były kupione bezpośrednio „od gospodarza” (nie zniosły je kurki żyjące na wolności)
20. Mleko UHT, serki topione, śmietanki UHT,  wszelkie przemysłowo przetworzone produkty nabiałowe

ciacho440

Po takiej operacji możemy stwierdzić, że w zasadzie nie mamy nic do jedzenia :) Będziecie w błędzie: otóż jedynie i wyłącznie to, co właśnie się ostało w szafkach i lodówkach po tym armageddonie TO JEST PRAWDZIWE JEDZENIE!

Na drugi dzień (albo i tego samego, bo po co czekać) idziemy do sklepu ze zdrową żywnością oraz do warzywniaka i robimy zdrowe zakupy.

Świeżo wyciskane soki – po co pić?

Jeśli pijesz soki sklepowe wiedz, że poddane one zostały pasteryzacji aby mogły miesiącami leżeć na sklepowej półce (z wyjątkiem tych z napisem „jednodniowe”, ale są one droższe od pasteryzowanych). Wysoka temperatura podczas pasteryzacji pozbawia sok większości jego odżywczych wartości. Do tego często są rozwadniane wodą, produkowane z soków zagęszczonych, dodawany jest cukier lub chemiczne słodziki. Za te pieniądze to jest żywieniowy śmieć i zdecydowanie nie warto ich kupować.

Dlaczego należy jak najszybciej zacząć wyciskać w domu własne świeże soki (warzywne, owocowe, mieszane warzywno-owocowe, z trawą pszeniczną, kiełkami itd.)? Oto 10 powodów:

1. Świeżo wyciskane soki to ekspres do zdrowia. Do każdego celu można dojść wolno lub szybko. Z Gdańska do Warszawy można iść pieszo co zajmie parę dni, lub wybrać pociąg – najlepiej nowoczesny ekspresowy, dzięki któremu będziemy u celu w kilka godzin. Soki wyciskane na świeżo to taki ekspresowy rodzaj transportu dla witamin, minerałów i żywych enzymów. W ciągu 15 minut już znajdują się w Twoim krwiobiegu. Od tego momentu organizm może używać zawartych w soku cennych substancji jako budulca dla odtworzenia nowych zdrowych komórek.

ekspres do zdrowia

Każdego bowiem dnia nasze ciało usuwa stare „zużyte” komórki i na ich miejsce tworzy nowe. Dotyczy to każdego narządu. Oczywiście nie wszystkie naraz. Skóra np. odnawia się co 4 tygodnie, ale już kości potrzebują na pełną odnowę ok. 10 lat.

2. Świeżo wyciskane soki to jedyna droga by dostarczyć organizmowi budulca w wystarczającej ilości. Na 1 litr soku wyciskanego w wyciskarce potrzeba ok. 1,5-2 kg surowca. Czy łatwo jest zjeść 1,5 kg marchewek lub jabłek? Nie dość na tym, organizm będzie musiał zużyć energię by wszystko to strawić i pozbyć się mnóstwa resztek. Zatem wypić warzywa jest dużo szybciej i efektywniej niż je zjeść.

warzywa i soki

Ale co z błonnikiem? Spokojnie, błonnik dostarczysz w innych formach, np. w zupach, świeżych koktajlach, sałatkach itd. Soki nie służą dostarczaniu wielkich ilości błonnika, lecz świeżego budulca w dużych ilościach i szybko. Ludzie odżywiający się „tradycyjną dietą” i pijący jedynie przetworzone kartonowe soki z reguły cierpią na olbrzymie jego niedobory. Gdy zaś budowniczy zamiast najwyższej jakości cegieł dostaje na plac budowy gruz lub śmieci to… cóż, ciężko (o ile wcale) będzie mu z tego zbudować coś wartościowego.

3. Świeżo wyciskane soki pozwolą na dostarczanie do organizmu większej różnorodności warzyw, ziół, traw, kiełków czy owoców. Z reguły jadamy te same warzywa, robimy te same ulubione sałatki lub zupy. Niektórzy nie jadają warzyw niemal wcale (bo nie lubią, bo cierpią po nich na niestrawność itd.), a dzieci lubią wybierać np. pietruszkę czy seler z zupy itd.zioła i warzywa

W wyciskanych sokach można przemycić nawet takie warzywa, zioła czy przyprawy, których normalnie się nie lubi. Dodane w niewielkich ilościach w wyciskanym soku nie są nawet wyczuwalne ani widoczne. Ileż to razy moje dziecko nie miało pojęcia, że właśnie dostało pełną witaminy C i żelaza zieloną pietruszkę, którą… zwyczajowo wydłubuje z rosołu ;)

4. Świeżo wyciskane soki pozwolą na dostarczenie organizmowi budulca w niezmienionej formie czyli o najwyższej jakości. Nie wiem jak Wam, ale mnie babcia i mama od dziecka wmawiały, że „trzeba dla zdrowia zjeść coś gotowanego przynajmniej raz dziennie”. Efekt był taki, że świeże, żywe pokarmy (warzywa i owoce) lądowały w moim żołądku raczej rzadko. Większość tego co wkładałam do ciała było termicznie przetworzone. No bo przecież „gotowane zdrowsze”. Tymczasem – jest całkowicie ODWROTNIE! Jemy dzisiaj niemal wszystko gotowane, kupujemy książki kucharskie, śledzimy blogi i serwisy kulinarne w poszukiwaniu nowych przepisów na gotowane jedzenie. Im bardziej przepis jest wymyślny tym lepiej. A to błąd i nie tędy droga do witalności prowadzi. W obecności wysokiej temperatury straty cennych substancji odżywczych w które natura wyposażyła warzywa i owoce potrafią być znaczne.

gotowane i surowe_p1

Pod tym kątem świeżo wyciskane soki to produkt najwyższej jakości. Mojemu synowi nie przekazuję już zdegenerowanego i nadgryzionego zębem czasu mitu o konieczności jedzenia czegoś gotowanego przynajmniej raz dziennie (jak widać tacy na przykład witarianie niczego nie przetwarzają termicznie i jak się wydaje mają się znacznie lepiej od tych, którzy namiętnie przetwarzają). Gotowane jemy gdy mamy ochotę (zimą więcej, latem prawie wcale), a nie bo „trzeba”. Natomiast od małego uczę syna, że dla zdrowia idealnie jest przynajmniej raz dziennie wypić świeżo wyciskany sok.

5. Świeżo wyciskane soki wspaniale alkalizują organizm. To bardzo ważne dla każdego, a w szczególności dla osób żywiących się tradycyjnie (pieczywo, nabiał, mięso, cukier i podobne pokarmy zakwaszające), palących, prowadzących siedzący tryb życia, biorących leki lub żyjących w stresie.  Czyli dla każdego z nas praktycznie rzecz biorąc.

skala ph

Przywrócenie prawidłowego pH organizmu działa cuda: daje energetycznego kopa (lepszego niż kawa), poprawia się nam jasność umysłu, potrzebujemy mniej snu i budzimy się rześcy jak skowronki nawet gdy śpimy krócej, poprawia się wygląd skóry (odmładza lepiej niż najdroższy krem), stopniowo nie mamy już takiej ochoty na śmieciowe jedzenie, przechodzi też ochota na substancje uzależniające (słodycze, piwko, papieroski itd.) oraz ogólnie wzrasta nam poziom optymizmu i radości z życia! Tak, wiem, że to wszystko brzmi jak „cuda na kiju” lecz kto tego nie spróbował i sam nie doświadczył, ten nie ma skali porównawczej jak można się czuć przed i po zmianie pH w ciele, z dotychczasowego kwaśnego na prawidłowe czyli lekko alkaliczne.  Można też łatwo to sprawdzić za pomocą najzwyklejszych papierków wskaźnikowych (lakmusowych). Napiszę wkrótce jak z nich dokładnie korzystać i gdzie je zakupić (nie, w aptece „nie prowadzą TAKICH rzeczy”).

6. Świeżo wyciskane soki niewiarygodnie wzmacniają nasz system immunologiczny. Problem z odpornością jest taki, że ludzie podchodzą do niego wybiórczo, myśląc, że wystarczy pić tran albo jeść czosnek. To wszystko nie jest oczywiście takie złe, ale nie wyczerpuje tematu. Prawda jest taka, że znakomitej odporności nie można nabyć stosując jedną rzecz. Ani nawet dwie nie wystarczą. To nie ból głowy, że weźmiesz pigułkę i po krzyku.

Gdy regularnie pijesz świeżo wyciskane soki organizm dostaje najlepsze z możliwych, kompletne i niechrzczone niczym paliwo i dopiero wtedy zaczyna chodzić jak dobrze nakręcony i naoliwiony szwajcarski zegarek. Dobrze jest gdy z biegiem czasu do soków warzywno-owocowych zaczniesz dodawać nieco kiełków lub młodych traw. To prawdziwa bomba odżywcza. Przykładowo sok z młodej trawy lucerny czy pszenicy zawiera kilkaset aktywnych biologicznie substancji (enzymów, fitohormonów, minerałów, witamin).  Nie ma i nie znajdziesz wzmacniającego organizm farmaceutycznego specyfiku o podobnych parametrach  w żadnej aptece. Recepturę na to cudo zna bowiem tylko… sam Wszechmogący.

system immunologiczny

Zwiększony dopływ nie zniszczonych ludzkim działaniem witamin, minerałów i żywych enzymów robi swoje. Odchodzą w siną dal przeziębienia, grypy, katary, kaszle, ataki opryszczki wargowej, zapalenia spojówek, zatok, znika krwawienie dziąseł przy myciu zębów itd. Gdy zatniesz się w kuchni nożem ranka zagoi się niewiarygodnie błyskawicznie. Nareszcie zmiany sezonu przestaną wzbudzać Twój niepokój bo wiesz, że możesz bez żadnych konsekwencji przebywać wśród ludzi chorych np. na grypę, albo zmoknąć w strugach jesiennego deszczu gdy zapomnisz parasola. Medialne wrzawy na temat kolejnego ataku grypy ptasiej, świńskiej czy jakiejkolwiek innej skwitujesz wzruszeniem ramion. Od tej pory to nie jest już Twój problem.

7. Świeżo wyciskane soki są świetne w celu oczyszczenia organizmu. Na wiosnę jest zwyczaj robienia wiosennych porządków w szafkach z ciuchami i przydomowych ogródkach. Wszystko lśni czystością na zewnątrz, a co w środku? Jeśli robisz raz do roku wiosenne porządki w swoim domu zrób je również w środku swojego ciała. Niektórzy nie robią tego nigdy, a jest to wielki błąd i ma potężne skutki. Nasze wnętrzności codziennie tworzą własną „inside story”, codziennie są poddawane olbrzymiej pracy: trawią pięć posiłków (składających się ze stałych pokarmów) dziennie, przetwarzają, syntetyzują, odkładają co potrzebne, a co niepotrzebne wydalają. To z czym nie wiadomo co zrobić ani jak wydalić jest magazynowane tu i tam. Profesor Denham Harman, biogerontolog z uniwersytetu w Nebrasce już w 1956 r. odkrył, że uboczne produkty przemiany materii odkładają się z biegiem czasu w organizmie w postaci złogów wywierających na niego szkodliwe silne działanie utleniające. To po prostu trucizny odbierające Ci systematycznie zdrowie, jasność umysłu, witalność, młodość. Im mniej ich w sobie nosimy tym lepiej dla nas.

inside story

Oczyszczanie organizmu nie jest ani szaleństwem ani dziwactwem lecz wymogiem czasów w jakich żyjemy. Funkcjonujemy bowiem w rzeczywistości pełnej chemikaliów, stresu, promieniowania, leków, metali ciężkich, kosmetyków, pestycydów i chemicznych środków czystości. Nie mamy już tak czystego środowiska (powietrza, wody, pożywienia) jak to przed wiekami bywało. Dlatego nasi pradziadkowie mogli  w zdrowiu i dobrej kondycji dożywać późnych lat bez oczyszczania organizmu, lecz nam się to może już nie udać. Dziś oblicza się, że co drugiego z nas dotknie któraś z chorób „cywilizacyjnych” będących ceną, jaką należy zapłacić za beztroskie życie w owej szybko rozwijającej się cywilizacji. Jeden dzień w tygodniu (np. podczas weekendu) na samych świeżo wyciskanych sokach (lub w połączeniu z surowymi warzywami i owocami) to dobry sposób aby zacząć w końcu oczyszczać organizm.

8. Soki świeżo wyciskane wchodzą w skład wielu protokołów naturalnie leczących i zapobiegających chorobom cywilizacyjnym w tym również nowotworom (m.in. Gerson, Budwig, Breuss, Ornish, Kelley, Moerman, Mitsuo Koda, u nas w Polsce Dąbrowska). Lekarze ci doszli do wniosku, że to nie brak farmaceutyków w organizmie wywołuje degenerację komórek, zatem powrót do stanu wyjściowego nie nastąpi w wyniku podawania organizmowi chemikaliów. Jeśli boli Cię głowa możesz wziąć aspirynę, lecz ból głowy nie został spowodowany brakiem aspiryny w organizmie. Gdy działanie tabletki minie ból głowy z reguły powraca. Leki farmaceutyczne nie powodują przywrócenia komórkom stanu wyjściowego (stanu zdrowia), choć maskując objawy mogą sprawiać takie wrażenie.

znalezienie drogi

Założenia wszystkich naturalnych protokołów prewencyjnych i leczniczych opierają się na zaufaniu naturalnym siłom obronnym organizmu, który jest przez naturę zaprojektowany aby być zdrowy (oraz by utrzymać nas przy życiu za wszelką cenę dopóki tylko to możliwe, nawet kosztem choroby). Należy mu jedynie stworzyć odpowiednie warunki do tego bycia zdrowym. Niedobory składników odżywczych i toksemia organizmu powodują, że organizm tych warunków już nie ma. Przywracając równowagę organizmowi i dostarczając mu budulca do odtworzenia nowych, zdrowych komórek – stan zdrowia może zostać naturalnie przywrócony. Raz przywrócony może zostać zachowany na stałe pod warunkiem dalszego utrzymywania optymalnych do tego warunków. Świeżo wyciskane soki to dzisiaj konieczność w zapobieganiu chorobom cywilizacyjnym ponieważ jesteśmy narażeni na coraz więcej czynników zaburzających równowagę organizmu coraz agresywniej. Soki zaś stoją na jej straży.

7. Świeżo wyciskane soki przeciwdziałają tyciu spowodowanemu obżarstwem i napadami wilczego głodu. Organizm często daje nam znać, że chce coś zjeść nie dlatego, że jest głodny, lecz dlatego, że ma nadzieję, iż  w końcu dostanie to, czego potrzebuje. Często ludzie z nadwagą jedzą całymi dniami i są to naprawdę wielkie ilości jedzenia (sama do takich osób swego czasu się zaliczałam), ale nie mają pojęcia, że ich organizmy pozostają w stanie… niedożywienia. Dzieje się tak dlatego, ponieważ ich organizmy otrzymują akurat nie to co jest potrzebne, lecz to, co smakuje kubkom smakowym osobnika wkładającego pożywienie poprzez otwór gębowy do środka. Czyli typowy konflikt interesów :)

Twój samochód nie wybaczyłby Ci, gdybyś wlał mu złe paliwo tylko dlatego że ładnie pachniało albo miało apetyczny wygląd. Twój organizm znosi to, bo jest zaprojektowany by utrzymać Cię przy życiu. Nawet za cenę nadwagi. Najpierw nieśmiało, a potem coraz głośniej upomina się o WŁAŚCIWE jedzenie, a dostaje wciąż jakiś wybrakowany towar drugiego gatunku: słodycze, wędliny, czipsy, gumy, lody, zapiekanki, parówki, gorące kubki, dosładzane serki, dania gotowe, soki z kartonu, paluszki, bułki, ciastka itd.  – a wszystko to najczęściej pełne chemicznego śmiecia.

jestes tym co jesz

Gdy jednak w końcu organizm dostanie to co zaspokoi jego (a nie kubków smakowych) potrzeby, przestanie dopominać się o cokolwiek innego. Dotarło to do mnie dopiero gdy zaczęłam regularnie pić świeżo wyciskane soki.

10. Cenowo wychodzi taniocha jak za tyle dobrodziejstw. Podstawowe składniki (marchewka, jabłka, buraki czy kapusta) – są tanie cały rok (1-3 zł/kg). Dodatkowe składniki jakie możemy wrzucać do wyciskanego soku są nieco droższe i podlegają czasem sezonowym zmianom cen, ale też i schodzą w nieco mniejszej ilości (cytryna, imbir, zielenina, ogórki, brokuły, pomidory itp.). Jeśli do tego doliczysz oszczędność na: kremie przeciwzmarszczkowym, samoopalaczu, zabiegach na twarz i ciało, środkach na odchudzanie, kosmetykach na porost włosów i odżywkach do paznokci, sztucznych witaminach i suplementach diety, tabletkach na przeziębienie i bóle głowy, maściach na opryszczkę, kroplach na katar, napojach energetyzujących, słodyczach, kawie i gadżetowym jedzeniu – okazuje się, że jesteś po jakimś czasie finansowo sporo do przodu!

oszczędność

Dodatkowo masz wielokrotnie więcej witalności co wcześniej, więc zamiast padać na twarz po przyjściu z pracy możesz:

A) oddać się przyjemnościom, które do tej pory pozostawały z braku sił w sferze marzeń lub

B) pojawią się siły na podjęcie dodatkowej (lub w ogóle innej) pracy, co pozwoli być jeszcze bardziej finansowo do przodu np. po to, by móc pozwolić sobie na punkt A, na który oprócz sił brakowało Ci również pieniędzy.

Już teraz pomyśl nad tym i opracuj sobie plan co by to mogło być, bo napływ energii dopada po sokach (szczególnie zielonych) dość nagle i niespodziewanie, bez planu skończy się na tym, że będziesz (podobnie jak ja na samym początku) bez celu tłuc się po nocach po domu, zamiast wykorzystać dar witalności w bardziej konstruktywny sposób ;)

Od czego zacząć picie świeżo wyciskanych soków?

Oczywiście od zaopatrzenia się w odpowiednie urządzenie do wyciskania. Można robić to ręcznie, ale nie polecam. O ile nie jest problemem starcie na drobnej tarce kilku marchewek i wyciśnięcie ich przez gazę w celu podania soku dzidziusiowi, o tyle przyrządzenie w ten sposób całego dzbanka soku z 1,5-2 kg surowca dla całej rodziny może być nie lada wyzwaniem.

W większości polskich domów znajdują się sokowirówki. Jest to rozwiązanie starszego typu, urządzenia są dosyć tanie i łatwo dostępne. Jeśli masz w domu jedynie sokowirówkę – zacznij od dziś używać jej codziennie!

juicer

W międzyczasie jednak koniecznie i absolutnie bezapelacyjnie zacznij odkładać fundusze na nowocześniejsze urządzenie, czyli wolnoobrotową wyciskarkę. Różnica w jakości soku jest jak niebo a ziemia. Sokowirówki tną surowiec bardzo szybko ostrymi ostrzami, przez co nieefektywnie wydobywają substancje z wnętrza komórek roślinnych, pojawia się przy tym tlen i wysoka temperatura przez co giną cenne enzymy i witaminy. Odpadu jest bardzo dużo i jest mokry. Sok jest napowietrzony, ma mnóstwo piany i bardzo szybko się rozwarstwia i utlenia. Lepszy póki co taki niż żaden ale…

Wolnoobrotowe wyciskarki miażdżą surowiec mocnym ślimakiem, a następnie powoli przecierają pulpę przez sito. Wszystkie życiodajne substancje pozostają w soku nieuszkodzone, ma on mało piany i nie rozwarstwia się szybko. Najlepiej spożyć go od razu, jednak gdy nie jest to możliwe można przechowywać w lodówce 12-72 godzin (w zależności od użytego surowca). Można go zabrać ze sobą w termosie do pracy i dać dziecku do szkoły.

Kupując zwróćmy zatem uwagę na ilość obrotów, ponieważ niektórzy sprzedawcy (szczególnie na aukcjach internetowych) używają określenia „sokowirówka” nawet w stosunku do wyciskarek wolnoobrotowych. Obroty 70-90/min wskazują na wolnoobrotową wyciskarkę. Wyciskarki wolnoobrotowe są coraz bardziej popularne w wersji kompaktowej (pionowe) z uwagi na zajmowanie w kuchni stosunkowo niewielkiej ilości miejsca. Zmieści się nawet w małej kuchni.

wolnoobrotowa

Czy to jest drogie? Klasyczna wyciskarka (pozioma) marki Clarus była w grudniu ub.r. w Biedronce (269 zł), może znów się wkrótce pojawi. Oczywiście za taką cenę jej wydajność czy jakość plastików nie będzie powalająca, ale jest od czego zacząć. Pionowa dosyć łatwo dostępna w sklepach AGD polska kompaktowa wyciskarka Zelmer kosztuje ok. 770 zł. Te zagraniczne pionowe (np. Omega, Hurom) są nieco lepsze gatunkowo i bardziej wydajne, lecz to już wydatek ponad 1200 zł.

hurom

Podobnie zbudowana jak Hurom ale mająca gorsze plastiki i sita wyciskarka pionowa mniej znanej marki Sapir kosztuje 450-500 zł. Najdroższe są wyciskarki poziome dwuślimakowe (bardzo mało odpadu, bo co dwa ślimaki to nie jeden), trwałe bo wykonane z nierdzewnej stali lecz przez to drogie (3700-4900zł).

angel

Zatem jak widać cenowo dla każdego coś dobrego, cena urządzenia nie powinna być wymówką. Ja po prostu sprzedałam na aukcjach internetowych trochę niepotrzebnych gratów z domu i przeczytanych książek – tym sposobem uzbierałam na wyciskarkę (pionowa), można wyciskać w niej wszystko co tylko przyjdzie mi do głowy, a także robić w niej soki, lody, mleko roślinne i tofu. Czysta frajda!

Wyciskarek szukajcie w sklepach naziemnych i internetowych,  w serwisie aukcyjnym, w ogłoszeniach (czasem ktoś się przesiada na lepszy model i sprzedaje). Na początek wcale nie musi być ani najdroższa ani nawet nieużywana.

Najważniejsze to zacząć, zatem… do dzieła – witalność, młodość i odporność czekają! :)

źródło: http://www.akademiawitalnosci.pl

przerwa – praktyki wakacyjne 20 sierpnia – 22 września

Przerwa w pracy.

 

images

Od połowy lipca (ok. 20 lsierpnia) zabiegi nie będą wykonywane. Będę na praktykach. Wznowienie zabiegów nastąpi dnia 23 wrzenia 2013 r.
W sytuacjach pilnych albo w celu umówienia się na zabieg – proszę o kontakt od poniedziałku
do piątku w godzinach 11.00-13.00 pod numerem telefonu: 694 752 329.

Będzie bardzo utrudniony kontakt e-mailowy i telefoniczny (drugi numer będzie nieaktywny: 696 373 227).

Za niedogodności przepraszam.      Przerwa w zabiegach: 20 sierpnia – 22 września

 

Bogini Kali.Świadomość. Śmierć i zmartwychwstanie. Śmierć ego.

O BOGINI KALI
W ikonografKali symbolizuje ŚWIADOMOŚĆ wolną od mai-iluzji wyzbytą z wszelkiego fałszu pomniejszych „ja”. Kali pod koniec cykli pożera czas, a następnie oczyszcza dusze w swoim czarnym bezkresie, daję im chwilę odetchnienia, aby mogły wyruszyć w dalszą wędrówkę. Sziwa leżący u jej stóp przyjmuje w pokorze zmiany, które zaprowadza Kali przywracając porządek w chaotycznych końcach cykli. Co ciekawe, jednym z wielu imion Kali jest także imię TORA… Daje do myślenia.”Kim jest Kali? Czarną postacią czy czystym nieustannym tworzeniem? Czy Kali może być dobrą matką, przecież występuje w czarnej kreacji? Kali pojawia się jako czarna, kiedy oglądamy ją z dużej odległości, a kiedy do nas podchodzi zmienia barwę i staje się naszą skarbnicą wiedzy i mądrości. Zmienia barwy jak niebo, jak woda, z daleka widzimy je w kolorze niebieskim, a kiedy podchodzimy i patrzymy z bliska na niebo, bierzemy wodę do ręki, stają się bezbarwne.”  KRYSZTAŁOWE jak Kryształowa Świadomość Kali.ii pojawiają się różne wizerunki Kali. Mnie zastanowiło, dlaczego Kali jest przedstawiana często jako niebieskoskóra? Kolor niebieski symbolizuje nieskończoną ekspansję i głębię nieba, oceanu… Niewinność, wierność…
Maha Kali pochodzi od sanskryckiego słowa Kal – korzenie, słowo to oznacza także ta, która pochlania czas. Jej skóra jest ciemnoniebieska, prawie czarna, ponieważ reprezentuje łono istnienia.W buddyzmie tybetańskim jej odpowiednikiem jest mężczyzna Kala, Mahakala. Matka Kali jest jedną z najbardziej niezrozumianych bogiń hinduskich. Encyklopedia Britannica podaje rażąco błędne rozumienie istoty Kali, co reprezentuje następujący cytat: „Główna hinduska bogini, której ikonografia, kult i mitologia powszechnie kojarzą ją ze śmiercią, seksualnością, przemocą, i paradoksalnie w niektórych jej późniejszych przedstawieniach uległa historycznej przemianie i dodano jej aspekt miłości macierzyńskiej.”
 Jest to tylko częściowo słuszne przedstawienie Kali, ponieważ Kali, owszem, przynosi śmierć, ale chodzi tu przede wszystkim o śmierć ego – urojonego egocentrycznego postrzegania rzeczywistości, które jest męskim aspektem Całości natury ludzkiej. Każda istota ludzka jest podwójna, zawiera się w niej aspekt żeński i męski – tak zwana Anima i Animus. Umysł (jako część męska każdej ludzkiej istoty), odłączony od Źródła, od żeńskiej części, zapomina o Całości; wypiera tę żeńską część siebie (Serce, Sofię) i skupia się na sobie – ego związanym z kultem wyłącznie męskiej części człowieka – umysłu – Logosa.
Nigdzie w hinduskiej historii Kali nie jest postrzegana jako zabijająca wszystko, ale prawie wyłącznie męskie demony. Te mogą oczywiście również owładnąć kobietami. Kobiety także miewają mocno rozwinięte ego utrzymujące je w dysharmonii z uczuciami płynącymi z serca.
Kali nie jest związana konkretnie z samym procesem umierania człowieka choćby w taki sposób, jak na przykład hinduistyczny bóg Yama, który jest bogiem śmierci. Prawdą jest, że zarówno Kali jak i Sziwa – mówi się, że „zamieszkują” miejsca kremacji i ich wielbiciele często przybywają do tych miejsc jako do miejsc medytacji. Ale nie po to, by czcić śmierć, lecz by pokonać przekonanie (program ego) „ja-jestem-ciałem”. Jest to możliwe poprzez wzmocnienie świadomości, że ciało jest tymczasowym domem dla duszy. Shiva i Kali „zamieszkują” te miejsca, ponieważ nasze przywiązanie do ciała przyczynia się do rozwoju ego odcinającego nas od Źródła. W tych miejscach Shiva i Kali poprzez „medytację śmierci” dają ludziom możliwość wyzwolenia  się poprzez zrozumienie poprzez zrozumienie iluzji ego i uświadomienie sobie swojej prawdziwej natury. W ten sposób możemy poszerzyć swoją świadomość, przypomnieć sobie, kim jesteśmy i by stać się wiecznym JESTEM, a nie istotą całkowicie utożsamioną wyłącznie z ciałem, ego i materią.
Przeznaczeniem wszystkich dusz jest moksza, wyzwolenie z powtarzających się narodzin w tym świecie. Następnie dusza wędruje przez Antaralokę i Śiwalokę, aż ostatecznie spotyka się z Śiwą, jak rzeka, która wpływa do morza. Om Namaśiwaja… Spośród wszystkich form Devi, Kali jest najbardziej współczująca, ponieważ ona zapewnia mokszę, czyli wyzwolenie się jej dzieci z iluzji oddzielenia. Ona jest odpowiednikiem Shivy niszczyciela. Oboje są niszczycielami iluzji ego. Gdy Matka Kali widzi nadmiernie rozwijające się ego, wówczas drży ze strachu, ponieważ widzi ego jako przyczynę upadku ostatecznego istoty ludzkiej. Dostrzega jej samotność, oddzielenie, nieszczęście i cierpienie. Widzi też w ego przyczynę własnego cierpienia, ponieważ każda osoba, która jest podłączona do ego zapomina o Matce Kali. Dla takiej osoby Matka Kali jawi się w przerażającej formie. Ale dzieje się tak z powodu niezrozumienia i zapomnienia jej prawdziwej natury, istoty. Każda dusza, która angażuje się w praktyki duchowe, aby usunąć iluzję ego, postrzega Kali jako mądrą, wspaniałą,, czułą, i przepełnioną niepojętą, wszechogarniającą miłością do swoich dzieci  Matkę – Ma Kali.
Wizerunki Ma Kali wydają się przerażające tylko dla tych, którzy żyją w zapomnieniu przywiązani do ciała i ego. Kali nosi girlandę z czaszek i spódnicę z uciętymi ramionami (lub czasem nogami). Symbolizują one triumf duszy nad zbytnim przywiązaniem do ciała.  Z powodu takiego przywiązania, ciało może stać się wiezieniem zapomnienia dla duszy, Skoro ego wynika z identyfikacji z ciałem, te odcięte części ciała symbolizują uwolnienie istot ludzkich od ego.

W rzeczywistości jesteśmy istotami duchowymi ujętymi w formę ludzką manifestującą się w ciałach. Dlatego wyzwolenie może postępować tylko wówczas, gdy nasze przywiązanie do ciała kończy się. I z tego powodu wieniec z czaszek lub męskich zazwyczaj głów oraz spódnica z rąk są „trofeami” noszonymi przez Kali i symbolizują one wyzwolenie dzieci Matki Kali od przywiązania do ograniczonej formy cielesnej.

Kali trzyma w jednej dłoni miecz, a w drugiej świeżo odciętą głowę, z której skapuje krew. Jak głosi legenda, przypomina to  wielką bitwę, w której Kali zniszczyła Raktabija Demonów.

Anihilacja Demona Raktabiji przez boginie Kali:
Jej czarna (lub niebieska) skóra reprezentuje łono niezamanifestowanego potencjału twórczego, łono, z którego powstaje całe stworzenie i do którego wszystkie stworzenia w końcu powracają. Kali często jest przedstawiana jako stojąca na lub opierająca nogę na Śiwie, który leży pod nią.  Śiwa zazwyczaj ma białą, jasną skórę (w przeciwieństwie do czarnej lub czasami ciemno niebieskiej skóry Kali). Siva ma błogi, niewinny wygląd i w tym metafizycznym „artefakcie” reprezentuje ufność i czystość bezkształtnej świadomości „sat-chit-ananda” (byt-świadomość-błogość); błogość oddania i całkowitej ufności wobec Kali, podczas gdy Kali reprezentuje wiecznie wspierające podłoże, podstawę, macierz czy macicę czystej, wiecznej świadomości.
Nie rozumiejąc historii Matki Kali łatwo jest źle zinterpretować jej ikonografię. Analogicznie można by twierdzić, że chrześcijaństwo jest religią śmierci, okrucieństwa, a nawet  kanibalizmu. Śmierci i okrucieństwa, ponieważ w kościołach i wszędzie, gdzie to tylko możliwe, wystawiane są wizerunki  konającego lub zmarłego, ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa z ranami i krwią sączącą się z tych ran, a kanibalizmu, ponieważ wierzący praktykujący rytualnie piją „krew Jezusa”, „jedzą jego ciało”… Oczywiście, wszyscy wiemy, ze to nie jest właściwe rozumienie rytuału komunii.

Dopatrywanie się seksualności w wizerunkach Matki Kali nie ma jakichkolwiek podstaw. Nie ma nic w opowieściach czy legendach hinduskich, co by wiązało ją z seksualnością. W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. Ona jest jedną z niewielu bogiń, dla której celibat jest naturalną praktyką wyrzeczenia choćby ego w imię wszechogarniającej miłości i świadomości ludzkiej natury przejawiającej się w harmonii i Jedni!

Pogląd, że Kali jest boginią śmierci, seksu i przemocy jest po prostu jednym wielkim nieporozumieniem wynikającym z braku zrozumienia jej Istoty. Nigdzie, w żadnych dokumentach ani tradycyjnych pieśniach nie ma śladu o Kali jako bogini śmierci, seksu czy przemocy. Kali jest boginią symbolizującą pełne oświecenie i wyzwolenie. Chociaż uzyskanie ich może wydawać się trudne.
Dlaczego Kali ma troje oczu? Ponieważ jest pełną Istotą. Ma ona ma troje oczu, ponieważ jej trzecie oko -Adźńa – jest aktywne. Jest ono bramą prowadzącą do innych rzeczywistości i do przestrzeni wyższej świadomości. Steruje pracą pozostałych ćakr. Aktywizacja Adźńy wiąże się z percepcją pozazmysłową. Uaktywnienie tej ćakry niesie za sobą zdolności „parapsychologiczne” takie jak czytanie w myślach czy widzenie pól energetycznych. Otwarcie Adźńy poszerza świadomość.
Dlaczego Kali ma cztery ręce? W jednej ze swoich czterech dłoni Kali trzyma miecz, a w drugiej trzyma głowę demona – ego – tej części ludzkiej istoty, która zapomniała o szacunku dla swojej Matki. Jej pozostałe dwa ramiona są ułożone w symbole błogosławieństwa i  ozdobione świętymi symbolami.  Czasem Kali jest przedstawiana jako „ośmioręka”.
Inne źródła podają:

„Kālî uznawana jest przez ludzkość powszechnie jako Władczyni Czasu, w szczególności jako władczyni cyklu narodzin i śmierci, władczyni czasu, długości ludzkiego życia i całego cyklu wcieleń, kolejnych odrodzeń duszy w ludzkiej postaci dla samodoskonalenia i duchowego wzrostu. Kālî jest Mocą Czasu, a wiadomo, że Czas dopełnia się w cyklach istnieniach nie tylko ludzi, ale i rozmaitych ludzkich społeczeństw czy cywilizacji. Poznawanie Bogini Kālî powinno się zacząć od studiowania rozmaitych planetarnych cyklów czasu, zarówno takich jak solarny rok planetarny czy saturniczny cykl 30-letni dla dojrzewania i owocowania złoża karmicznego, ale i dłuższych Epok Czasu, jak trwająca obecnie Kālî Yuga, którą Bogini Kālî osobiście się właśnie opiekuje. Kālî Yuga trwa zawsze 432 tysiące lat, co wskazuje na długotrwałe jej istnienie, gdyż wszystkie podania ludzkiej cywilizacji podkreślają, iż Kālî Yuga rozpoczęła się dokładnie z 18/19 lutego 3102 roku przed erą chrześcijańską i prawidłowe mierzenie czasu istnienia ludzkości musi być zawsze brane od tego momentu czasu.
Bogini Kālî jest Władczynią i Mocą Czasu, a to oznacza, iż odpowiada za wszelkie nadzmysłowe zjawiska w których czas zostaje złamany i pokonany, których występowanie tak absorbuje umysły najbardziej światłych uczonych aktualnej ludzkiej cywilizacji. Ograniczenie Czasem, Czasoprzestrzenią jest wielką niedogodnością współczesnej Epoki Kālî Yugi, acz sięganie ku Nieskończoności i próby przezwyciężenia ograniczeń Czasu będą znamieniem całej Epoki Kālî. (…) Święty Taniec Bogini Kālî to radosne święto Bogini, uradowanej, że świadomość kolejnego człowieka obudziła się duchowo i zrozumiała, że jest czymś więcej, niż tylko ciało i, że istniejąc niezależnie od ciała, pokonuje śmierć w zwycięskim zmaganiu i życiowym pojedynku. Boskie Oko, Divya Dŗshti, widzi przebudzenie każdej indywidualnej duszy ludzkiej, przebudzenie pamięci każdego z poprzednich wcieleń, a także widzi ożywioną świadomość duszy przeczuwającej swoją przyszłość. Wielka świadomość Bogini Kālî przychodzi zatem u ludzi, którzy doświadczają Zwycięstwa nad Śmiercią, a Pani Kālî jest Boginią Zmartwychwstania Duszy i jej pasowania do klasy niebiańskich, nieśmiertelnych istot, z dotychczasowego świata śmiertelności i ciasnego inkarnowania w nieświadomości. (…) Bogini Kālî, Święta Matka całej ludzkości jest Wyzwolicielką Duszy z więzów materialności, ignorancji, tego, co Boskie i Odwieczne, Wyzwolicielką z kołowrotu narodzin i śmierci, Wyzwolicielką z marności i nędzy ludzkiej nieświadomej egzystencji.”

Akupunktura, czyli to, co gwiazdy kochają

12197alternativemedicineacupuncture100106Akupunktura, wszyscy o niej słyszeli, jednak wiele osób nie zdecydowało się spróbować zabiegu. Niektórzy boją się wbijanych igieł w czoło, ręce czy plecy, niemal jak borowania u dentysty. Zupełnie niepotrzebnie. Zwalczają one nie tylko dolegliwości, jak migrenę, alergię oraz uzależnienia, to na dodatek może likwidować zbędny tłuszcz, zmarszczki, a nawet wory pod oczami. Akupunktura wywodzi się ze starożytnych Chin. Chińczycy początki akupunktury opierają na prehistorycznej legendzie z czasów jeszcze przed powstaniem cywilizacji Chin, tj. 6-4 tysięcy lat p.n.e. Według niej jednego z poddanych cesarza Fu-Si bolała bardzo głowa, kiedyś przypadkiem uderzył się w nogę. Od tego czasu bóle głowy ustąpiły. Wtedy inni poszli w jego ślady, jednak praktyka ta była bardzo bolesna i często okaleczająca, cesarz zabronił jej i uderzanie kamieniem kazał zastąpić nakłuwaniem. Na ciele bowiem jest kilkaset punktów związanych z pracą poszczególnych narządów. Znajdują się one wzdłuż kanałów, przez które płynie energia życia. Jeżeli energia została zachwiana poprzez stres, brak snu Nasz organizm buntuje się. Nakłuwanie odpowiednich miejsc, ma służyć poprawie energii.
Akupunktura, jako metoda naturalna, nie powoduje skutków ubocznych. Do wyznaczania punktów akupunkturowych Chińczycy używają własnego systemu miar stworzonego specjalnie na potrzeby akupunktury.
Gwiazdy, takie jak Sandra Bullock, Gwyneth Paltrow, Kate Moss czy Matt Damon pokochały akupunkturę.
Co Ty sądzisz o niej?

mgr Małgorzata Papała Śliwa
dyplomowany akupunkturzysta
Akupunktura Pięcioelementowa

http://elemiah.pl/akupunktura/

źródło: http://life.trendz.pl

Mity na temat odżywiania: 2 litry wody, brązowy cukier, jogurt, mleko, chleb pełnoziarnisty…

Oto 10 popularnych mitów na temat zdrowego odżywiania:

  1. Cukier brązowy jest zdrowszy niż biały
  2. Chleb pełnoziarnisty jest zdrowszy niż biały
  3. Aminokwasy egzogenne są tylko w pokarmach odzwierzęcych
  4. Mleko jest niezbędne dla zdrowych kości
  5. Guma do żucia przywraca prawidłowe pH w ustach
  6. Potrzebujemy bardzo dużo białka, koniecznie z mięsa i nabiału
  7. Soki to samo zdrowie
  8. Jogurt to zdrowy pokarm
  9. Margaryna (olej roślinny) jest zdrowsza od masła
  10. Powinno się pić minimum 2 litry wody dziennie

Mit 1. Cukier brązowy jest zdrowszy niż biały – Laureat Nagrody Nobla niemiecki biochemik Otto H. Warburg dowiódł toksycznego działania sacharozy na ludzki organizm. W brązowym cukrze jest nieco mniej sacharozy, ponieważ proces produkcyjny został zakończony przed odzieleniem melasy, stąd zawiera ten cukier nieco więcej minerałów pochodzących z surowca (burak lub trzcina) niż jego rafinowany wybielany chemikaliami biały kolega. Niemniej jednak toksyna pozostaje toksyną. Uzależniającą w dodatku.

crack

Używanie cukru brązowego zamiast białego różni się więc tym, co palenie papierosów z filtrem od tych bez filtra. A i to pod warunkiem, że mamy do czynienia z prawdziwym brązowym cukrem, a nie cukrem białym, dla picu pokolorowanym przez cukrownika karmelem.

Mit 2. Chleb pełnoziarnisty jest zdrowszy niż biały – Chleb pełnoziarnisty owszem jest zdrowszy niż ten upieczony z oczyszczonej rafinowanej białej mąki, jednak dotyczy to TYLKO chleba na naturalnym zakwasie. Problem polega na tym, że w osłonie ziaren znajdują się antyodżywcze substancje – fityny, utrudniające ludzkiemu organizmowi przyswajanie ważnych minerałów i witamin zawartych w zbożach. Jedynie proces naturalnej fermentacji jest w stanie fityny zneutralizować i przy okazji spowodować wytworzenie dobroczynnych dla nas związków na ich miejsce. Nie zrobi tego fermentacja drożdżowa ani dodanie zakwasu w proszku. Ciasto na naturalnym zakwasie wymaga godzin wyrastania, cierpliwości i miłości. Taki chleb jest możliwy do wykonania w zasadzie jedynie w domu.

zboża

Chleba na naturalnym zakwasie próżno szukać nawet w najlepszych w piekarniach. Piekarze najczęściej bowiem używają dzisiaj zakwasu w proszku (lub drożdży), ponieważ taki chlebek rośnie im szybko (nomen omen jak na drożdżach). Nawet chleb określony na opakowaniu jako „chleb na zakwasie” nie gwarantuje, że w procesie produkcyjnym został użyty NATURALNY ZAKWAS. W 99,99% przypadków będzie to przemysłowy zakwas sproszkowany, czyli witajcie fityny, żegnaj zdrowy pełnoziarnisty chlebku. Ponownie mamy zatem sytuację, w której spożywanie chleba pełnoziarnistego zrobionego na drożdżach lub sproszkowanym zakwasie różni się od spożywania chleba białego tym samym, co palenie papierosów z filtrem od tych bez filtra.   A i to pod warunkiem, że chleb jest upieczony z autentycznej pełnoziarnistej mąki, a nie białej dla picu pokolorowanej przez piekarza karmelem (w ekstremalnych przypadkach syntetycznym).

Mit 3. Aminokwasy egzogenne są tylko w pokarmach odzwierzęcych – Aminokwasy są generalnie wszędzie. Główka sałaty ma tyle białka co porcja kurczaka, jak podaje Victoria Boutenko, mistrzyni zielonych koktajli. Miliony ludzi na różnych szerokościach geograficznych nie jada produktów zwierzęcych, a nie tylko nie padają od tego trupem z braku egzogennych niezbędnych do życia aminokwasów, ale wręcz ich organizmy uzdrawiają się w razie potrzeb od wielu cywilizacyjnych schorzeń.

gruba świnka

Wyrok jest jeden: jeśli Twój dietetyk zalecił Ci jadać produkty zwierzęce argumentując to brakiem aminokwasów egzogennych w roślinach  – zwolnij go. To nie jest dobry dietetyk. Gdyby był lekarzem mówiłoby się na niego konował.

Mit 4. Mleko jest niezbędne dla zdrowych kości – Dla zdrowych kości potrzebnych jest szereg różnych współdziałających ze sobą czynników, ale przemysłowo pasteryzowane lub poddane technologii UHT mleko z pewnością nie jest jednym z nich. Wręcz przeciwnie – w krajach o najwyższym spożyciu (pasteryzowanego) nabiału (USA, kraje skandynawskie, Holandia itd.) notuje się najwyższą liczbę złamań oraz zachorowań na osteoporozę. Podobnie jest u Eskimosów (mimo iż nabiału nie spożywają) czerpiących swój wapń z ryb spożywanych razem z kośćcem. Odzwierzęce źródła wapnia nie są zatem najlepszym rozwiązaniem.  Aby strawić zakwaszające pokarmy zwierzęce organizm musi pobrać alkalizujące minerały z naszych zębów i kości, w tym wapń.

mleko

Zdecydowanie zatem lepiej sięgnąć po ziarna (mak, sezam) oraz zielonolistne warzywka (szpinak, brokuł, sałata itd.). Wapnia tam u nich dostatek, a nie zaburzają nam równowagi kwasowo- zasadowej. Jeśli mleko to jedynie w ograniczonych ilościach i tylko mleko surowe, niepasteryzowane, przy czym kozie jest zdrowsze niż krowie. A najzdrowsze jest roślinne, np. mleko migdałowe, alkalizujące, pełne wapnia, magnezu i innych cennych dla zdrowych kości substancji.

Mit 5. Guma do żucia przywraca prawidłowe pH w ustach – Guma do żucia nie zawiera w składzie kompletnie niczego, co mogłoby przywrócić prawidłowe pH w ustach ani w ogóle gdziekolwiek! To ludzka ślina alkalizuje pH w ustach, a nie składniki chemicznej gumy do żucia. Nie polecam w celu wywołania wzmożonego wydzielania śliny wkładać do buzi syntetycznej gumy do żucia, bo jest to krótko mówiąc szkodliwy toksyczny syf, pełen nieobojętnych dla zdrowia chemikaliów (prym wiodą syntetyczne słodziki  typu aspartam, acesulfam, syntetyczne aromaty i barwniki itd.). Nawet gumy dla dzieci nie są od nich wolne!

guma

Pożuć można naprawdę cokolwiek, listek mięty lub bazylii, ziarenka kopru włoskiego itd. Efekt przywrócenia prawidłowego pH w ustach dzięki wzmożonemu wydzielaniu śliny nastąpi, a przy tym nie niszczymy sobie zdrowia chemiczną gumą do żucia.

Mit 6. Potrzebujemy bardzo dużo białka, koniecznie z mięsa i nabiału  – Białkomania to niezmiernie rozpowszechniona moda, nie ustępująca od niemal stu lat: to na początku XX w. uważano, że im więcej białka (szczególnie pochodzącego z martwych tkanek zwierzęcych) w diecie tym lepiej. Mania opanowała wszystkich – od lekarzy i dietetyków aż po zwykłego Kowalskiego. Nie ma chyba wegetarianina, który choć raz w życiu nie usłyszałby „Nie jesz mięsa (nabiału)? Serio? To skąd Ty czerpiesz białko?” Mit o tym, że białka w roślinach nie ma jest idiotyzmem tak obezwładniająco popularnym, że zastanawia mnie skąd się to bierze. Wracając myślami do czasów, gdy ja sama również należałam do grona osób o tym fakcie święcie przekonanych dochodzę do wniosku, że owe błędne przekonania wynosimy najpierw ze szkoły (należy bezwzględnie przestrzegać piramidy żywieniowej: dla białka jadamy mięsko, dla wapnia nabiał, a dla witamin warzywa, dlatego dieta musi być różnorodna czyli urozmaicona, słyszysz, baranie, u-roz-ma-i-co-na!),  a potem niemal codziennie z miłą chęcią powtarzane są one ustami mediów: kobiecych czasopism, telewizji, radia i mainstreamowych portali internetowych z poradami dietetyków. Tymczasem – patrz punkt numer 3: białko jest dosłownie wszędzie. Mało tego – osoby dorosłe wcale nie potrzebują aż tyle białka ile nam się wmawia. Gdy białka dostarczamy za dużo – organizm tak naprawdę nie wie co z nim robić i wariuje, nie nadążając produkować enzymów zdolnych do ich zmetabolizowania. Wiele chorób cywilizacyjnych jest spowodowanych właśnie nadmiarem białka w organizmie. Nadmiar białka grozi chorobami nerek, nowotworami, osteoporozą, cukrzycą typu 2 czy chorobą wieńcową. Czyli tymi wszystkimi chorobami, które dzisiaj są tak rozpowszechnione. Jeszcze nigdy jednak dotąd w historii ludzkości dostęp do białka nie był tak tani i powszechny. Mięso i nabiał (czyli białkowe bomby) są obecnie jadane 3 razy dziennie – na śniadanie, obiad i kolację. No bo jak sobie wyobrazić choćby jeden posiłek BEZ BIAŁKA?! No białko obowiązkowo musi być.

3 razy dziennie

Albo spróbuj pójść do restauracji i zamówić coś bez mięsa lub nabiału – popatrzą się na Ciebie jak na wariata: jak można zamówić posiłek nie zawierający białka? Nie uchodzi, białko jest o-bo-wiąz-ko-we! Nikogo nie zastanawia, że taka np. krowa nie czerpie przecież białka z mięsa, tylko z zielonych roślin. Albo takie niemowlęta, w ciągu roku potrajające swoją wagę potrzebują do wzrostu bardzo dużo białka jak najbardziej, a tymczasem mleko kobiece ma go raptem ok. 1,8% (dla porównania: sok z marchwi ok. 1,4%, w gotowanym ziemniaku czy płatkach owsianych mamy 1,8%) i jest to „jakimś cudem” wystarczające dla takiego szybko rosnącego niemowlaka. Zjadający dużo białka dorosły człowiek rosnąć może co najwyżej… wszerz. I tak najczęściej się dzieje. Kończy się na tym, że otumaniony powszechnie panującą białkomanią obywatel dochodząc do emerytury jest najczęściej już postrzegany jako wrak społeczno-zdrowotny. Hunzowie w tym wieku płodzą dzieci i zastanawiają się co będą porabiać przez kolejne 65 lat. U nas w tym wieku obywatel choruje bo musi, oczekuje się tego wręcz od niego.  Jest już starym dziadem. Na Gwiazdkę może dostać co najwyżej Biovital albo ciepłe skarpetki. Zdrowy i żwawy, sprawny fizycznie i psychicznie 65-latek, pełen młodzieńczych sił witalnych, mający pasje i zainteresowania oraz aktywne życie seksualne to nienormalna rzecz w tym naszym chorym społeczeństwie. Masz jeść duuużo białka i to najlepiej 3 razy dziennie, przestrzegać człowieku piramidy żywieniowej i chorować, rozumiesz, baranie? Chorować masz jak już zakończysz aktywność zawodową. To nie wypada NIE chorować  tak kompletnie na nic W TWOIM WIEKU!

Mit 7. Soki to samo zdrowie – Owszem, soki to faktycznie esencja zdrowia, ale… nie wszystkie soki. Bardzo ważny jest sposób w jaki sok powstał i co z nim dalej robiono.  Soki z kartonu będą mieć zawsze mniejsze wartości odżywcze niż wyciśnięty na świeżo sok zrobiony w domu (pod warunkiem, że jest to sok, a nie nic nie warty sokopodobny napój z kobylastym napisem „100% naturalny” na froncie kartonu).  Soki kupne są często rozwadniane, dosładzane i pasteryzowane, mają dodane regulatory kwasowości, czasem sztuczne słodziki, aromaty i barwniki. Czasem są produkowane z koncentratu. Takie „soki” są bezużyteczne zdrowotnie. Nie próbuj na takich sokach przeprowadzać oczyszczania organizmu, Twoje wysiłki spełzną bowiem na niczym. Jeśli chcesz pić soki dające kopa i oczyszczające, to muszą być w takim razie PRAWDZIWE soki, czyli wyciskane na świeżo za pomocą wolnoobrotowej wyciskarki (ostatecznie może być sokowirówka, ale soki z niej są dużo gorszej jakości i mniej odżywcze).

warzywa i soki

Wyciskaj co w rękę wpadnie: warzywa, owoce, kiełki, młodą trawę pszeniczną itd. Najlepiej wypijać je w ciągu kilkunastu minut od wyciśnięcia, gdy procesy utleniania nie rozpoczęły swojej niszczycielskiej działalności. Szklanka prawdziwego soku dziennie to niezbędne minimum dla ochrony zdrowia i witalności.

Mit 8. Jogurt to zdrowy pokarm – Jogurt to owszem zdrowy pokarm, ale nie każdy jogurt! Strzeż się jak ognia sklepowych „jogurtów owocowych”, są one najczęściej dosładzane cukrem lub sztucznym słodzikiem, często mają dodane sztuczne barwniki i aromaty ponieważ owocowa pulpa przemysłowa jest przetwarzana z gorszej jakości owoców. Te truskawki jak malowane są jedynie na opakowaniu, nie oszukujmy się. Nie oczekuj po takim produkcie działania zdrowotnego.

jogurt

Najlepszy jogurt to ten naturalny (biały), optymalnie jeśli zrobiony z surowego niepasteryzowanego mleka samodzielnie w domu (za pomocą sprytnego urządzenia – jogurtownicy, ale można trzymać w ciepełku pracujący jogurt również zawinięty w gazety, ręczniki i kocyk). Gdy już masz gotowy jogurt możesz szaleć smakowo: dodaj zmiksowane świeże owoce, rodzynki, wiórki, syrop karobowy, płatki musli i na co tylko masz ochotę. Jogurt domowy można zrobić również z mleka roślinnego, np. migdałowego. Warto też sięgać po kiszonki (ogórki, kapusta, oliwki itd.) częściej niż po jogurt: kiszonki działają na nasz układ pokarmowy w podobnie dobroczynny sposób jak jogurt, ale nie zawierają białek zwierzęcych.

Mit 9. Margaryna (olej roślinny) jest zdrowsza od masła – W sporze masła z margaryną lepiej zaufać krowom niż chemikom. Serio! Jak nie patrzeć – masło jest tłuszczem pochodzenia naturalnego. Margaryna natomiast jest wymysłem nowoczesnego człowieka, który chciał Matkę Naturę naśladować, ale mu jak zwykle nie wyszło. Syntetycznie otrzymany tłuszcz do pięt nie dorasta oryginałowi, musi mieć dodane barwniki i aromaty aby przypominać pierwowzór, mieć ładny kolorek i „maślany” smak. Margaryna to nic innego jak uwodorniony ciekły tłuszcz roślinny, w którym molekuły kwasów tłuszczowych zostały zmuszone do zmiany konfiguracji (z naturalnej „–cis” na nienaturalną „–trans”) właśnie po to, by otrzymać postać stałą – czyli smarowną margarynę lub blok tłuszczu cukierniczego wykorzystywanego przy przemysłowej produkcji ciastek i herbatników. Gdyby kupne ciasteczka były robione na prawdziwym masełku kosztowałyby fortunę, a tak są tanie i powszechnie można je za psie pieniądze zakupić i truć się nimi (tymi tłuszczami trans) swobodnie. Podobnie jak margaryną, zachwalaną w reklamach jako zdrowa (!) alternatywa ponoć niezdrowego (!), bo zawierającego cholesterol masła.

flora

Prawda jest taka, że masło (mowa o tym prawdziwym maśle, czyli pochodzącym od krów pasących się trawą) pomaga obniżać poziom „złego” cholesterolu, ponadto zawiera naturalne (a nie syntetyczne, dodane w procesie produkcyjnym) witaminy A, E, K2 i D oraz ważne i potrzebne minerały takie jak jod, chrom, cynk, miedź czy selen. Badania przeprowadzone przez naukowców wskazują, że mężczyźni jedzący masło byli o połowę mniej narażeni na choroby serca niż jedzący margarynę (Nutrition Week 3/22/91, 21:12). Strzeż się wszystkiego co zawiera tłuszcze trans: margaryny i wyroby wyprodukowane z jej użyciem, potrawy smażone i pieczone w temperaturze wyższej niż 160 stopni, oleje roślinne rafinowane nawet jeśli są „z pierwszego tłoczenia” (nota bene najbogatszym źródłem kwasów Omega-3 nie są wcale wbrew pozorom ryby czy olej rzepakowy, lecz olej lniany, nierafinowany, wyciskany na zimno). Margaryny ponadto są pełne innych nienaturalnych substancji, przy ich produkcji wykorzystuje się mnóstwo chemikaliów (wybielacze, heksany, mono i di-glicerydy kwasów tłuszczowych, aromaty, barwniki, sztuczne witaminy, sterole, emulgatory i konserwanty). Jednym słowem margaryna to jedzonko Frankensteina pochodzące z laboratorium. Nie karm tym swojego organizmu, który pochodzi od Matki Natury. To nie skończy się dobrze bo nie może.

Mit 10. Powinno się pić minimum 2 litry wody dziennie – Niech nikt Ci nie mówi ile wody dziennie powinieneś pić. Słuchaj zawsze swojego organizmu, obserwuj kolor moczu (nie powinien być niemal całkiem biały ani też ciemnożółty, lecz słomkowy) i przestań liczyć wypijane szklanki wody. Inne zapotrzebowanie na wodę będziemy mieć w upalny dzień a inne w zimowy.

woda

Nadmiar wody też może zabić! Ten stan nazywany jest zatruciem wodnym, podczas którego dochodzi do hyponatremii i rozwodnienia płynów ustrojowych. Często występującym objawem jest nieustające pragnienie, którego dalsze picie wody nie jest w stanie ugasić. Jak daleko może sięgać ludzka głupota pokazuje przypadek pewnej młodej dziewczyny w USA, Jennifer Strange,  która wzięła udział w konkursie lokalnej stacji radiowej aby wygrać konsolę do gier. Miała co 15 minut wypić litr wody. Po 2 godzinach i 8 litrach wypitej wody dziewczyna pożegnała się z życiem w wyniku zatrucia wodnego. Nie pij wody gdy nie czujesz pragnienia, tylko po to aby wypełnić „dzienną normę”, ponadto wodę zawiera też nasze pożywienie, jeśli jadasz dużo surowych soczystych warzyw i owoców lub pijesz wyciskane z nich soki, to przy normalnej pogodzie odwodnienie Ci nie grozi i nie musisz wcale trzymać się sztywnej normy dodatkowych 2 litrów wody dziennie. Równie dobrze będziesz mieć dobre samopoczucie przy ilości 1 litra czy 1,5l. Powtórzę: nie warto słuchać się w tej materii żadnych guru, niech jedynym guru będzie tylko i wyłącznie Twój własny organizm.

źródło: http://www.akademiawitalnosci.pl/