Doktor Krzysztof Lenart, wybitny chirurg ortopeda, uratował ucho młodego chłopaka oraz nogę zagrożoną amputacją mężczyźnie. Zastosował do leczenia laboratoryjne pijawki. Dobrze, że są jeszcze tak oddani pacjentowi lekarze.
W kolbuszowskim szpitalu lekarz zastosował w leczeniu pijawki. – Złamano rygory sanitarne. Pacjent leczony w szpitalu musiał płacić, a to niedopuszczalne – mówi dyrektor.
Doktor Krzysztof Lenart, chirurg ortopeda, dwa lata temu po raz pierwszy użył pijawek w leczeniu pacjenta. – Młody chłopak miał wypadek, groziła mu amputacja ucha. Dwudziestolatek, całe życie przed nim, a tu zamiast ucha skrawek. Zdecydowałem się na przyszycie ucha. Było jednak zagrożenie, że wda się martwica. Zaproponowałem rodzicom zastosowanie pijawek, zgodzili się. Ucho zostało uratowane – opowiada lekarz.
Kolejną osobą, której w szpitalu zaaplikował pijawki, był Józef Woś. Po wypadku miał zmiażdżoną nogę, otwarte złamanie. Najpierw trafił do szpitala w Rzeszowie, noga została zoperowana i zapakowana w gips. Po jakimś czasie okazało się, że stopa zaczyna czernieć. – To był sygnał, że zaczyna się zakrzepica. Uznałem, że jedynym sposobem na uratowanie nogi, a może i życia pacjenta, mogą być pijawki. Pacjent się zgodził, podpisał stosowne oświadczenie. Noga została uratowana – tłumaczy Lenart.
Za kurację pijawkami pacjent zapłacił z własnej kieszeni. – Kosztowało mnie to 4 tys. zł, ale tonący brzytwy się chwyta. Mam nogę, za dwa miesiące będę na weselu tańczył – mówi Woś.
Pacjent nie ma pretensji do doktora Lenarta. Działania lekarza inaczej oceniają jego zwierzchnicy.
Ordynator Andrzej Noga nie neguje, że pijawki mają zastosowanie w medycynie. Uważa jednak, że doktor Lenart decyzję o terapii powinien skonsultować z innymi lekarzami. – A zrobił wszystko po kryjomu. Jaką mamy gwarancję, że pijawki pochodziły z legalnego źródła? – pyta ordynator.
Dyrektor szpitala Zbigniew Strzelczyk ma za złe lekarzowi, że leczył pacjenta pijawkami, wiedząc o zakazie wydanym po przypadku pacjenta z uchem. – To nie jest standardowe leczeniem. Może takie metody stosowane są w klinikach, my jesteśmy zwykłym szpitalem powiatowym. Jeśli ktoś chce leczyć pacjentów pijawkami, niech robi to w swoim prywatnym gabinecie i ponosi odpowiedzialność za ewentualne skutki takiego działania. W tym wypadku pacjent był leczony w szpitalu, gdyby coś się wydarzyło, pacjent skarżyłby szpital – mówi dyrektor. – Doktor Lenart nie skonsultował z nikim leczenia pijawkami. Były użyte bez zabezpieczenie epidemiologicznego. Poza tym pijawki jako metoda wspomagająca leczenie według wojewódzkiego konsultanta ds. chirurgii mogą być stosowane w wyjątkowych przypadkach. Według mojej wiedzy pacjentowi nie groziła amputacja – stwierdza dyrektor. Jego zdaniem leczenie pijawkami nie może być stosowane w szpitalu. Źle się również stało, że pacjent będąc w szpitalu, musiał płacić za pijawki. Za leczenie pijawkami lekarz nie będzie jednak ukarany.
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów