palenie niszczy mózg mężczyznom

Palenie niszczy mózg

Potwierdziły się podejrzenia, że palenie papierosów nie tylko szkodzi na serce i zwiększa ryzyko raka, ale również grozi demencją i to już u osób w średnim wieku – wykazały badania opublikowane na łamach „Archives of General Psychiatry”.

Wykazały to ponad 25-letnie obserwacje przeprowadzone przez specjalistów University College London na grupie 5 tys. mężczyzn i 2,1 tys. kobiet. Uczestnicy tych badań regularnie byli poddawani testom oceniającym sprawność umysłową.

Palacze szybciej się starzeją

Według brytyjskiego neurologa dra Marca Gordona, nie pozostawiają one żadnych wątpliwości, że palenie tytoniu jest szkodliwe dla mózgu, szczególnie mężczyzn. Z badań wynika, że u niektórych z nich objawy demencji pojawiają się już w wieku 45 lat.

– Palący papierosy pięćdziesięciolatkowie wykazują podobną sprawność intelektualną jak sześćdziesięciolatkowie, którzy nie są uzależnieni od tytoniu – twierdzi dr Severine Sabia, główna autorka badań.

W badaniach lepiej wypadły kobiety. Nie musi to jednak świadczyć o tym, że ich mózgi są bardziej odporne na dym tytoniowy. Niemiecka badaczka podejrzewa, że kobiety po prostu wypalają mniej papierosów.

Długotrwałe konsekwencje palenia Wskazują na to obserwacje mężczyzn, którzy pozbyli się nałogu palenia papierosów. Po upływie 10 lat ich sprawność umysłowa nadal była taka jak u tych nadal uzależnionych od tytoniu. Ale po kilku następnych latach była ona już stosunkowo lepsza. A im dłuższy był okres abstynencji, tym bardziej wyniki w testach były zbliżone do tych jakie osiągały osoby, które nigdy nie paliły papierosów. Podobnie wypadły badania jakie opublikowano w 2004 r. Wykazano wtedy, że wśród osób po 65. roku życia mierzona w testach wydolność umysłowa średnio spadała o 0,03 punkty rocznie. U palaczy obniżała się ona o 0,16 punktów, czyli aż pięciokrotnie szybciej. W 2005 r. ukazały się badania sugerujące, że na mózg szkodzi także bierne palenie i dotyczy to zarówno dorosłych, jak i dzieci.

Palenie niszczy mózg. Szczególnie u mężczyzn.

PAP – Nauka w Polsce źródło informacji: INTERIA.PL/PAP

Leczenie piłkarzy za pomocą pijawek

Przez pijawki masażysta Śląska Jarosław Szandrocho prawie wyleciał do domu. Ostatecznie mógł zostać, bo te małe zwierzątka wyleczyły jego żonę, a teraz pomagają kontuzjowanym wrocławskim piłkarzom.

Szandrocho przez zawodników Śląska pieszczotliwie nazywany jest „Szamanem„. Wszystko dlatego, że czasami klubowy masażysta musi się wykazać niemal magicznymi zdolnościami, aby kontuzjowanych graczy postawić na nogi przed ważnym meczem. Przezwisko „Szaman” wzięło się jednak głównie z zamiłowania Szandrochy do medycyny naturalnej.

– Rzeczywiście, cenię ją nawet nieco bardziej od medycyny konwencjonalnej – przyznaje masażysta Śląska. I dodaje. – Z całym szacunkiem, ale medycyna naturalna była pierwsza, a ludzie za jej pomocą leczą się od wieków. Pewnie starsi pamiętają, że ich babcie na rozbite kolano dawały nie plaster, a liście babki. Na przykład niewiele osób wie, że na skręcone kostki pomagają liście kapusty. Oczywiście pomagam piłkarzom głównie konwencjonalnymi metodami, ale uważam, że o sposobach naturalnych zapominać nie można – podkreśla Szandrocho.

W Śląsku jego znakiem firmowym jest leczenie piłkarzy za pomocą pijawek. Masażysta używa ich do usuwania krwiaków przede wszystkim z nóg zawodników. Podkreśla, że te małe zwierzątka likwidują także zakrzepy, stany zapalne, leczą alergię i bóle stawów. – To wszystko jest dowiedzione naukowo. Pijawki żywią się krwią, a dodatkowo ich ślina ma właściwości znieczulające. Znajduje się w niej hormon szczęścia endorfina, a poza tym aż 12 antybiotyków – wylicza Szandrocho.

Pierwszy raz pijawek użył do leczenia trzy lata temu. Zaczął od siebie. – Miałem wtedy ciągłe bóle nerki, a normalne leczenie mi nie pomagało. O właściwościach pijawek czytałem w internecie i postanowiłem spróbować ich użyć. Od tego czasu nerka już mnie nie boli – zaznacza.

W związku z pijawkami od razu pojawił się jednak inny problem. – Za przyniesienie tego robactwa z domu chciała mnie wyrzucić żona. W końcu jednak sama z pomocy pijawek skorzystała, bo miała silne bóle migrenowe i pozwoliła mi je postawić. Powiedziała tylko, że nie będzie patrzeć – śmieje się Szandrocho.

Pijawki żonie pomogły, więc wraz z masażystą mogły w domu zostać. Teraz co tydzień pojawia się ich tam około 30. Zwierzątka zamawia w specjalnym laboratorium, a w domu przechowuje w słoikach z wodą mineralną. W zwykłej szybko by pozdychały. Masażysta Śląska jest po specjalnym kursie i dlatego rocznie może zużyć 1200 pijawek, które w naszym kraju są pod ścisłą ochroną. W trakcie zabiegu jednorazowo do chorego miejsca przykłada od trzech do dziewięciu sztuk. Potem pijawki są usypiane w spirytusie. – Nie traktuje pijawek przedmiotowo, ale nie mogę też być sentymentalny. Na wszelki wypadek nie nadaje im imion, żeby się za bardzo nie przywiązać. Zresztą i tak byłby problem, jak je nazwać, bo to obojnaki – śmieje się masażysta Śląska.

Jak się okazuje, pijawki to zwierzęta wyjątkowo wymagające, bo są podatne na fazy księżyca, a najbardziej nie lubią zapachu różanego mydła. Gdy go poczują, nie chcą pić ludzkiej krwi. – Cały czas dużo o nich czytam i staram się być na bieżąco. Myślę, że z czasem będziemy wiedzieć o pijawkach coraz więcej, choć oczywiście nie należy ich traktować jako panaceum na wszystkie problemy – podkreśla.

Co ciekawe, niedługo planuje leczyć wrocławskich piłkarzy kolejną niekonwencjonalną metodą. Tym razem będzie to robił za pomocą specjalnie profilowanych gwoździ!

– Gwoździami uciska się odpowiednie miejsca na ciele człowieka. Ta metoda od lat stosowana jest w Chinach czy Japonii. Ja staram się rozwijać, bo wiem, że muszę wyprzedzać konkurencję także w sposobach leczenia piłkarzy. Oni w zamian za to dają z siebie wszystko na boisku – kończy Szandrocho.

Michał Karbowiak
05.08.2010
hirudoterapia:   www.elemiah.pl

Żylaki – dr Katarzyna Kwarecka-Zając

Rumiane policzki to symbol zdrowia i urody. Jednak gdy delikatny rumieniec zamienia się w sieć wyraźnych „pajączków”, trzeba uodpornić i chronić skórę przed pękaniem naczynek.

Na pytania odpowiada dr Katarzyna Kwarecka – Zając z Kliniki Dermatologii Estetycznej Yeshe

Czym charakteryzuje się skóra naczynkowa?

Przede wszystkim nadmierną wrażliwością i rumieniem. Pierwszym sygnałem, że mamy do czynienia z tym problemem, jest pojawianie się przejściowych zaczerwienień pod wpływem delikatnych czynników zewnętrznych – niewielkiego wiatru, zmian temperatury (na silny wiatr i mróz w zasadzie każda skóra reaguje podrażnieniem), jedzenia ostrych i gorących potraw, silnych emocji (np. rumienienie się u nastolatek). Początkowo rumień szybko ustępuje, stopniowo ten czas się wydłuża, aż zaczerwienienie staje się permanentne wskutek poszerzenia naczyń. Niekiedy dotyczy tylko punktów na twarzy, np. skrzydełek nosa.

W tej strefie naczynka są wyjątkowo narażone na niebezpieczeństwo, bo wytwarza się w nich wysokie ciśnienie, np. podczas kichania. Wtedy mogą pękać. Przeważnie problem nasila się około trzydziestki i zaczyna obejmować coraz większe obszary twarzy.

Czy to choroba związana ze złym krążeniem?

Absolutnie nie, to tylko nieestetyczny, ale niegroźny defekt kosmetyczny, genetycznie zakodowana skłonność. Mamy wpływ na to, w jakim stopniu się ujawni – wpływają na to styl życia i sposoby pielęgnacji. Na szczęście pękające naczynka na twarzy nie mają nic wspólnego z poważnymi chorobami, nie sugerują np. podatności na wylew. Tylko w przypadku problemów z naczynkami na nogach trzeba zawsze sprawdzić drożność większych naczyń, skontrolować, czy nie ma żylaków. Generalnie, pajączki to poszerzone naczynka, w których gromadzi się dużo hemoglobiny o silnym zabarwieniu i dlatego prześwitują przez cienką skórę. W naszej szerokości geograficznej to dość częsty problem, niezależny zresztą od typu skóry – może dotyczyć zarówno skóry suchej, jak i łojotokowej. Na podłożu naczyniowym często rozwija się trądzik pospolity lub różowaty, wtedy jest to problem zdrowotny.

A co ma wpływ na stan skóry naczyniowej?

Negatywne czynniki to przede wszystkim: palenie papierosów, opalanie się na słońcu lub w solarium, ekspozycja na ekstremalne warunki atmosferyczne, wilgoć w powietrzu (wiatr mocniej atakuje mokrą skórę, przenika przez nią i maceruje). Możemy sobie pomóc, wzmacniając naczynka, zwłaszcza zażywając suplementy diety zawierające rutynę i witaminę C. Taką trzymiesięczną kurację warto przeprowadzić dwa razy w roku.

Jak chronić skórę przed niekorzystnymi czynnikami klimatycznymi?

Unikać słońca, a już na pewno nie wychodzić bez filtrów słonecznych. Czasem słyszę, że „jak jestem opalona, to mniej widać naczynka”. Oczywiście, póki opalenizna jest świeża, daje taki efekt, ale coraz więcej naczynek pęka i pajączków jest z roku na rok więcej, nie mówiąc już o innych uszkodzeniach skóry.

Na nartach, na stoku warto pojawiać się w masce ochronnej, takiej, która pozostawia nieosłonięte tylko oczy i nos. To się naprawdę sprawdza. Polecam też makijaż na każdą okazję – podkład i puder to świetne warstwy izolacyjne.

Jak można zrobić makijaż korekcyjny?

Zaczyna się już od pielęgnacji, bo wiele kremów ma pigmenty zielone lub żółte, maskujące zaczerwienienia. Potem kryjący podkład i puder w kolorze neutralizującym widoczność naczynek. Lepiej unikać kosmetyków z odcieniem różu, bo mogą jeszcze podbić czerwonawy kolor skóry. U mnie w gabinecie prowadzimy nawet akademię makijażu korekcyjnego.

Jak powinna wyglądać codzienna pielęgnacja?

Delikatne oczyszczanie, potem krem wzmacniający ściany naczyń (choć moim zdaniem bardziej aktywne wzmocnienie zapewnia suplementacja), ochronny i nawilżający zarazem. Jego

podstawową funkcją powinno być kojenie podrażnień, by nie narażać naczynek na pęknięcia.

Jakie zabiegi niwelują zaczerwienienia skóry?

IPL – daje bardzo dobre wyniki w likwidowaniu rumienia, naświetlana jest dość duża powierzchnia. Laser – zamyka naczynka. Fale radiowe – świetne do punktowego zasklepiania pojedynczych naczynek (nie zostawiają żadnych śladów, siniaków), jak i niwelowania rumienia. Zabiegi dobiera się indywidualnie do potrzeb pacjenta. Jednak trzeba mieć na uwadze, że problem nawraca, z czasem otwierają się kolejne naczynia. Jeśli chodzi o większe naczynka widoczne na ciele, to sprawa może być poważniejsza. Drobne można zamykać laserem, w przypadku dużych warto sprawdzić drożność głębszych żył badaniem Dopplera. Swoich pacjentów kieruję raczej do chirurga naczyniowego, na skleroterapię. Tym bardziej że efekt tego zabiegu jest trwalszy . Im niższa partia ciała, tym ciśnienie jest wyższe i tym trudniej uporać się z pękaniem naczyń. Jeśli chodzi o nogi, to wspomagające działanie ma terapia pijawkami (hirudoterapia). Nie polega wbrew pozorom na „upuszczaniu krwi”. Najcenniejsze jest to, co pijawka wpuszcza do krwiobiegu. Zanim się sama napije, poprawia krew: rozrzedza ją, rozpuszcza zakrzepy, niweluje obrzęki, usprawnia mikrokrążenie.

źródło: http://avanti24.pl/moda/1,103638,8835307,Problem_z_naczynkami.html

Mecz dzięki… pijawkom

28-letni Słowak nabawił się urazu podczas meczu z Arką Gdynia. – Rywal uderzył mnie kolanem w podbicie stopy. Następnego dnia miałem nogę jak balon, nawet lekarze byli zaskoczeni. Przez pewien czas miałem kłopot z chodzeniem, ale od początku tygodnia trenuję już z zespołem. Pomogły mi… pijawki, które wyssały nadmiar zebranej w nodze krwi. Czy zagram w najbliższym meczu z Zagłębiem Lubin? Szanse oceniam pół na pół – mówi Hricko.

Kontuzja Petera Hricko sprawiła, że defensywa bytomskiego zespołu przed meczem z Polonią Warszawa znacznie straciła na jakości. – Zapewniam, że nasi piłkarze mają jeszcze o co grać – podkreśla prezes Polonii Damian Bartyla.

28-letni Słowak nabawił się urazu podczas meczu z Arką Gdynia. – Rywal uderzył mnie kolanem w podbicie stopy. Następnego dnia miałem nogę jak balon, nawet lekarze byli zaskoczeni. Przez pewien czas miałem kłopot z chodzeniem, ale od początku tygodnia trenuję już z zespołem. Pomogły mi… pijawki, które wyssały nadmiar zebranej w nodze krwi. Czy zagram w najbliższym meczu z Zagłębiem Lubin? Szanse oceniam pół na pół – mówi Hricko.

Prawego obrońcę Polonii z konieczności zastępuje na boisku Piotr Kulpaka, który jest nominalnym stoperem. Efekt nie jest najlepszy, bo dwa ostatnie spotkania bytomianie przegrali.

– Słyszałem takie teorie, że ze mną w składzie gra wyglądałaby lepiej. Trudno jednak przesądzać, czy rzeczywiście tak by się stało. Generalnie gra na wiosnę nam się nie klei. Wszyscy w klubie zastanawiamy się nad tym, dlaczego tak się dzieje, ale nie znajdujemy na to odpowiedzi – dodaje Słowak, którego działacze koniecznie chcieliby zatrzymać na następny sezon. – Żadnej decyzji o swojej przyszłości jeszcze nie podjąłem. Najpierw zobaczę, co zaproponuje mi Polonia – mówi Hricko.

Swojego rozczarowania ostatnimi występami drużyny nie ukrywa prezes Damian Bartyla. – Nie licząc meczu z Legią Warszawa, z naszą drużyną coś jest nie tak. Gramy poniżej oczekiwań. Bardzo żałuję ostatniego meczu z Ruchem Chorzów, bo była świetna okazja na przełamanie się. W pierwszej połowie Ruch nic nie pokazał, nie potrafili sobie z nami poradzić. Jednak po przerwie nasza gra była diametralnie inna – przyznaje. Bartyla ma pomysł, co zrobić, by Polonia grała lepiej. – Postawić na młodych. Z Ruchem po raz pierwszy wystąpił Łukasz Tymiński i moim zdaniem był jednym z najlepszych na boisku – twierdzi. Trener Jurij Szatałow podchodzi do jego oceny dużo ostrożniej. – Jak na pierwszy raz w ekstraklasie, było całkiem poprawnie. W zachwyt jednak nie wpadłem, można od niego oczekiwać więcej. Jeśli chodzi o młodych piłkarzy, to takich, którzy są blisko pierwszego zespołu, nie ma zbyt wielu. Odpowiednie umiejętności, poza Tymińskim, prezentują jeszcze Damian Paszliński, Wojciech Reiman i Mateusz Dreszer – mówi trener.

Mecz Polonii z Zagłębiem rozpocznie się w niedzielę o godz. 14.45. – Zapewniam, że nasi piłkarze mają jeszcze o co grać. Przypominam, że są premiowani nie tylko za poszczególne mecze, ale mogą liczyć też na dodatkowe pieniądze zależne od tego, jakie zajmą miejsce w lidze – podkreśla Bartyla.

Co z umową Szatałowa?

Klub poinformował w poniedziałek, że zawarte zostało ustne porozumienie z trenerem Szatałowem w sprawie przedłużenia o rok jego kończącego się w czerwcu kontraktu. Przelanie umowy na papier miało być formalnością. Do tej pory jednak tego nie uczyniono. – Przed meczem z Ruchem nie było na to czasu. Ustalenia są aktualne, choć wiadomo jak to w życiu bywa – mówi Szatałow. Czy trener będzie na pewno pracował w Bytomiu także w następnym sezonie? – Myślę, że tak – twierdzi Bartyla.

2009-11-08
http://www.sport.pl/sport/1,67926,7831216,Pijawki_pomogly_wyzdrowiec_obroncy_Polonii.html