Lekarz M. Paruzel i leczenie pijawką

Anna Gorczyca: W Kolbuszowej lekarz użył pijawek w leczeniu pacjenta, któremu być może groziła amputacja nogi. Sprawa wyszła na jaw, dyrektor i ordynator są oburzeni postępowaniem lekarza.

Dr Maciej Paruzel: – Wcale mnie to nie dziwi. Lekarz zastosował nietypową metodę, a dyrektor zapewne dba o święty spokój.

Pan jednak używa pijawek w leczeniu.

– Ale na początku też były problemy, do tej pory niektórzy koledzy patrzą się na mnie krzywo. Jednak uważam, że gdyby nie pijawki, kilkadziesiąt palców, które przyszyłem, musiałbym amputować.

Problem z pijawkami polega na tym, że od XVII w. leczono nimi wszystko. Uważano, że ich medyczne działanie polega na upuszczaniu krwi. A to nieprawda. Pijawka wraz ze śliną wpuszcza hirudozwiązki. Jest ich od 160 do 300, a zaledwie 60 jest zidentyfikowanych. Oprócz hirudyny w ślinie pijawki są bardzo mocne antybiotyki, silne substancje przeciwzapalne, znieczulające, przeciwobrzękowe i rozkładające istniejące zakrzepy. Pijawki produkują endorfiny, zwane powszechnie hormonami szczęścia, oraz dopaminę i serotoninę. Udało się wytworzyć sztuczną hirudynę, ale nie działała tak aktywnie jak ta z pijawek. Natura okazała się doskonalsza.

Na świecie wraca się do leczenia pijawkami

– W wielu krajach pijawki są oficjalnie stosowane w szpitalach jako metoda wspomagająca leczenie. Pierwsi, już w latach 70., zaczęli je wykorzystywać Francuzi. Oficjalnie dopuścili je również Amerykanie. Tam stawianie pijawek jest refundowane. Podobnie jest w Rosji, Kanadzie, Anglii, Francji. Gdyby zostały dopuszczone również w Polsce, nie byłoby problemu, kto ma płacić za leczenie. W tej chwili mamy taką sytuację, że lekarz mówi do pacjenta: jeśli pan sobie kupi pijawki, to ja je panu postawię. Patrzymy nieufnie na lekarza wykorzystującego tę metodę leczenia, a równocześnie pijawkami legalnie leczą ludzie, którzy nie mają wykształcenia medycznego.

Żeby można było używać pijawek do leczenia, trzeba spełnić jakieś procedury…

– Pijawki muszą być ze sprawdzonego źródła. Mogą być użyte tylko raz. Utylizuje się je tak jak inny sprzęt medyczny.

A jak to się stało, że Pan trafił na pijawki albo jak pijawki trafiły do Pana?

– Kilka lat temu na międzynarodowym zjeździe lekarskim chirurdzy plastycy z Indii zapytali mnie, jak często stosujemy pijawki przy replantacji palców. Zrobiłem wielkie oczy, sądziłem, że się przesłyszałem. Zacząłem szukać informacji. Okazało się, że Francuzi już na początku lat 70. w klinice w Bordeaux użyli pijawek przy replantacji palców. Dziś hirudoterapią zajmują się poważne ośrodki badawcze na świecie.
*Maciej Paruzel – chirurg na oddziale replantacji Szpitala św. Jadwigi w Trzebnicy. Pierwszy w Polsce przyszył palce dłoni u kilkuletniego dziecka. Współautor pierwszej polskiej transplantacji przedramienia. Prowadzi badania medyczne nad hirudoterapią, czyli leczeniem pijawkami.

Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów, maj 2008 r.

oryginalny tytuł: Dr Maciej Paruzel używa pijawek do leczenia

www.elemiah.pl

hirudoterapia, leczenie pijawką Bydgoszcz

Dr D.Myłek – alergolog i dermatolog – mleko zabija!

Jeszcze niedawno takie wypowiedzi przysparzały dr Danucie Myłek ze Stalowej Woli wrogów. Dziś akceptują je kolejni lekarze. I pacjenci. Jedni i drudzy czytają jej najnowszą książkę o alergiach.

Dziś niemal każdy z nas wie, że jedzenie może wywołać objawy chorobowe. Gdy matka wprowadza nowe pokarmy do diety niemowlęcia, robi to stopniowo. I obserwuje, czy maluch nie reaguje na kulinarne nowinki wysypką, katarem czy płaczem. Dla współczesnego człowieka taka wiedza to elementarz, spopularyzowany setkami artykułów, zarówno w pismach kobiecych, jak i w poważnych tygodnikach.

– I pomyśleć, że jeszcze trzy dekady temu pukano się w głowy, gdy twierdziłam, że jedzenie może mieć związek z astmą, chorobami przewodu pokarmowego, mózgu czy stawów – śmieje się dr nauk med. Danuta Myłek, alergolog i dermatolog ze Stalowej Woli.

Danuta Myłek z pasją pielęgnuje własny ogród, ma spory warzywniak, w prywatnym jeziorze hoduje ryby, a w jej kuchni jest miejsce tylko na zdrowe i naturalne produkty. (fot. Dariusz Danek)

Kontrowersyjne rady

W księgarniach właśnie pojawiła się jej najnowsza książka o alergiach. Napisane przystępnym językiem kompendium wiedzy o tym, jak zapobiegać uczuleniom i jak je leczyć. Pełna rad jak żyć i co jeść, by uniknąć szeregu chorób, które mają podłoże alergiczne w najszerszym tego słowa znaczeniu.

Część wskazówek jeszcze do niedawna traktowano jak przysłowiowy „kij w mrowisko”. Choćby twierdzenie, że na czele pokarmów, które nam szkodzą, jest mleko krowie.

– Denerwuję się, gdy słyszę, jak dzieciom uparcie kładzie się do głowy: „Pij mleko – będziesz wielki”. To dobra rada dla cielęcia! Zawsze wtedy dojadę: Będzie wielkim, ale alergikiem – mówi lekarka.

Wojnę wypowiedziała także rosołowi, sztandarowej polskiej zupie, która gości na niedzielnych i świątecznych stołach. Zupie, która urosła do rangi naturalnego leku, gotowanego zawsze, gdy któryś z domowników kicha i prycha.

– Żadnych wywarów na kościach i mięsie – powtarzam pacjentom. – A na czym? – pytają. – A na wodzie – odpowiadam – mówi ze śmiechem dr Myłek.

I argumentuje: – Przecież w zupie najcenniejsze są witaminy i minerały z warzyw. A z kości i mięsa do bulionu trafiają hormony wzrostu, antybiotyki i inne szkodliwe substancje, którymi faszerowano zwierzęta w przemysłowych hodowlach. Dlatego jeśli ktoś chce przygotować rosół to tylko z babcinego drobiu lub z gospodarstwa ekologicznego.

Też była alergikiem

Dr Myłek przyznaje, że nie zostałaby alergologiem, gdyby sama od dziecka nie cierpiała na ciężką alergię. Z chorobami, które były tego skutkiem, borykała się przez długie lata.

– W dzieciństwie miałam atopowe zapalenie skóry, później obrzęki stawów i krtani, polipy, przewlekłe zapalenie zatok, problemy z układem pokarmowym, migrenę, astmę, urodziłam martwe dziecko. Przełomem był wyjazd wraz z mężem do Indii pod koniec lat siedemdziesiątych – wspomina.

Po kilku miesiącach pobytu w nowym kraju kłopoty ze zdrowiem zaczęły stopniowo maleć.

– Wróciłam o połowę zdrowsza. Co mogło na to wpłynąć? Doszłam do wniosku, że jedyną istotną różnicą pomiędzy życiem w Indiach i w kraju było jedzenie. Tam nie jadłam wieprzowiny, ziemniaków, mniej pszennej mąki bogatej w gluten, więcej warzyw, owoców i orzechów – wylicza pani Danuta.

Kolejnym krokiem milowym był pobyt w Angoli, w Afryce, gdzie dr Myłek, wówczas świeżo upieczony dermatolog, pracowała w klinice dermatologicznej Szpitala Uniwersyteckiego w Luandzie.

– Była tam wspaniała biblioteka lekarska, w której znalazłam zachodnie publikacje mówiące o związkach pomiędzy występowaniem alergii a dietą. Okazało się, że moje przemyślenia na ten temat szły w dobrym kierunku. Zrozumiałam, że odnalazłam swoją zawodową ścieżkę – mówi.

Był początek lat 80., gdy rodzina Myłków wróciła do Stalowej Woli. Pani Danuta miała w głowie gotowy plan doktoratu i aspiracje, by zrobić specjalizację alergologiczną. W Polsce, wśród dermatologów, było wówczas zaledwie kilkunastu specjalistów w tej dziedzinie.

– I choć moje poglądy raczej nie przysparzały mi zwolenników, uparłam się dopiąć swego. Zajęło mi to kilka lat, ale się udało – wspomina lekarka.

Choć po stażu w Helsinkach mogła praktykować w najlepszych klinikach na świecie czy pracować dla UNICEF-u, wybrała rodzinne miasto. W Stalowej Woli utworzyła wojewódzką przychodnię alergologiczną z prawdziwego zdarzenia, potem zainicjowała powstanie przedszkola dla małych alergików. Jeździła po całej Polsce z wykładami, w których przekonywała, że mleko matki to najlepszy pokarm dla jej nowo narodzonego dziecka.

– To jedno z moich największych zawodowych osiągnięć. Wraz z garstką innych zapaleńców udało nam się przywrócić dzieciom pierś matki. Wcześniej, bo od początku lat 60. twierdzono przecież, że nie ma znaczenia: mleko matki czy krowy. Dziś trudno uwierzyć, że zastępy kobiet przez trzy dekady wierzyły w taką piramidalną, pesudonaukową bzdurę! – kręci głową dr Myłek

Sama uprawia warzywa

Rady, których udziela pacjentom, wcześniej przetestowała na sobie. W ogrodzie, który pielęgnuje z pasją, ma spory warzywniak. W kuchni jest miejsce tylko na zdrowe i naturalne produkty.

– Nie jem wieprzowiny, nie piję mleka i kawy. Jeśli chleb, to tylko z żytniej razowej mąki, pieczony na zakwasie. Na moim stole codziennie goszczą ryby, kasze, świeże warzywa i owce, nasiona oleiste. Mięso jem rzadko: ekologiczny drób, wołowinę – wymienia dr Myłek.

Dieta, której hołduje, nie tylko uwolniła ją od licznych dolegliwości, ale zapewniła także zgrabną, szczupłą sylwetkę.

– Swój udział w tym ma także regularny ruch – dodaje pani Danuta. – Dwa razy w tygodniu tańczę z mężem w zespole tańca towarzyskiego, codziennie pływam w jeziorze, jeżdżę na rowerze, łyżwach.

Renoma dr Myłek wykracza poza granice naszego kraju. Do poradni, w których przyjmuje, przyjeżdżają pacjenci z całego świata.

Pisze książkę kucharską

Choć jest już na emeryturze, wciąż leczy chorych, a w ub. roku prowadziła w TVN Style program na temat zdrowego stylu życia. Teraz pisze kolejny poradnik. Tym razem będzie to książka kucharska z przepisami dla alergików. Wydawca, duża ogólnopolska firma, już nie może się doczekać.

– To będzie bestseller. Wszystko, co zaproponuję wcześniej ugotuję sama – zapowiada bez fałszywej skromności lekarka.

Gdy próbujemy pieczonego halibuta, podanego w towarzystwie faszerowanej cukinii makaronowej i duszonej marchewki z orzechami, nie mamy wątpliwości, że tak właśnie się stanie.

Tytuł oryginału: Danuta Myłek miała rację. Mleko szkodzi, nie jedzmy rosołów, precz z fast-foodami!

źródło: http://www.nowiny24.pl/

www.elemiah.pl

Mleko – cichy zabójca. Mleko szkodzi.

Mleko – cichy zabójca

Mleko towarzyszy nam od lat, jest stałym elementem posiłków, zwłaszcza dzieci. I choć nie ulega wątpliwoœści, że ma unikatowe walory odżywcze, może też stanowić zagrożenie dla naszego zdrowia. Mówi o tym umieszczony w Internecie raport „No Milk Introducion (www.panix.com/~nomilk/intro.htm) czyli „Bez mleka”. Autor – nowozelandzki badacz dr Coririe Mc Lachlan ostrzega przed piciem mleka, które może mieć niekorzystny wpływ między innymi na nasze serce, przewód pokarmowy, powodować alergie. Podobnie przed podawaniem mleka dzieciom protestują lekarze z białostockiej Akademii Medycznej na stronach internetowych III Kliniki Chorób Dziecięcych. Żadnego mleka dzieciom!

Co nam szkodzi

Najbardziej kontrowersyjnym składnikiem mleka jest laktoza – dwucukier. 30 procent ludzi nie toleruje tego cukru, nie ma bowiem w ich organizmie laktazy – enzymu, który rozkłada laktozę na cukry proste.

–  Wówczas faktycznie pojawiają się zaburzenia w układzie pokarmowym: biegunki, bóle brzucha, wzdęcia, itp. – tłumaczy Zofia Gruszczyńska z działu żywienia i żywnoœci Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kielcach. Jest to wada genetyczna, a czasami spowodowana… zbyt długą przerwą w spożywaniu mleka. Nieużywany enzym zanika. Ale na to jest rada: trzeba zrezygnować z mleka słodkiego i zastąpić je mlecznymi produktami sfermentowanymi, serem, gdzie laktoza jest rozłożona przez bakterie. Dla osób, które z kolei nie tolerują kwaśnego smaku jest słodkie mleko acidofilne – też zawiera bakterie rozkładające laktozę.

Bezpłodnoœć po pasteryzacji

Znany jest ujemny wpływ na nasze zdrowie tłuszczu: jest miażdżycotwórczy, spożywany w zbyt dużych iloœciach powoduje choroby serca, naczyń krwionośnych, sprzyja między innymi wylewom, udarom, a także powstawaniu niektórych nowotworów. I tu pojawia się kolejny problem: w sklepach mamy duży wybór mleka odtłuszczanego poddanego pasteryzacji. Do końca nie wiadomo, jak proces podgrzewania działa na florę bakteryjną zawartą w mleku. Ponadto przy działaniu wysokiej temperatury œścina się białko. Żołądek nie zawsze może sobie poradzić z jego trawieniem i może dojœć do sensacji pokarmowych. Oczywiście nie u wszystkich. Natomiast z badań przeprowadzonych jeszcze w latach trzydziestych przez amerykańskiego naukowca, dr. M. Pottenegera, na kotach wynikało, że już w trzecim pokoleniu karmione właśnie pasteryzowanym mlekiem zwierzęta stawały się bezpłodne. Wniosek – znacznie zdrowsze jest nie gotowane mleko prosto od krowy. Tyle że znów ten tłuszcz i koło się zmyka.

Alergia, cukrzyca

Mleko może wywoływać też alergie.
– Zdarza się to często u dzieci – wyjaśnia Małgorzata Grabowska-Olejarczyk, dermatolog. -Dlatego z wprowadzeniem mleka krowiego do diety dziecka trzeba postępować ostrożnie. Nie jestem przeciwnikiem tego napoju, uważam go za cenny, ale podajmy je na początku w niewielkich ilościach, obserwujmy malucha. A dla dzieci najzdrowsze jest mleko matki.
– Dziecko powinno być na mleku kobiecym jak najdłużej – mówi Z. Gruszczyńska. – Jeżeli z jakiœ powodów kobieta traci pokarm, to na pewno do roku nie zastępujemy go mlekiem krowim, ale kupujemy specjalne odżywki, które są składem zbliżone właśnie do kobiecego pokarmu. Potwierdzają to badania diabetologów. Dzieci wychowane na mleku kobiecym znacznie rzadziej w przyszłoœci chorują na cukrzycę, która stała się epidemią XXI wieku.

Tombak – wróg mleka

Natomiast ogromnym przeciwnikiem picia mleka przez osoby dorosłe jest znany specjalista medycyny naturalnej, prof. Michał Tombak. W swojej „Drodze do zdrowia” napisał między innymi:

– Żaden żyjący na wolnoœci ssak na œświecie (prócz człowieka), będąc dorosłym osobnikiem nie spożywa mleka. Tak urządziła to natura… Układ pokarmowy człowieka zbudowany jest inaczej niż krowy. Krowie mleko dostając się do żołądka człowieka, pod wpływem kwaśnych soków żołądkowych, ścina się, tworząc substancję przypominającą twaróg. Ten twaróg oblepia czasem inne pokarmy… Uważa on, że dorosły człowiek może spożywać tylko mleko„nadtrawione: kefir, jogurt. Zgodnie z chińską medycyną zdrowe są również twaróg (ale wyłącznie tłusty i przyprawiony na ostro), jogurt tylko naturalny bez owoców i cukru. Wszystkie inne mleczne produkty powodują nadprodukcję wilgoci w organizmie skutkując częstymi chorobami.

Połowa kłamstw

Jednak zdaniem Z. Gruszczyńskiej, a takie są też wytyczne Polskiego Instytutu żywienia i żywności (i nic nie wskazuje by miały się w najbliższym czasie zmienić) pomijając wszystkie powyższe zastrzeżenia, mleko i przetwory mleczne należą do najwartościowszych w naszej diecie.
– Jeżeli tylko nie ma indywidualnych przeszkód to aktualnie obowiązujące zasady zdrowego żywienia mówią o koniecznoœci wypijania pół litra szklanki mleka dziennie. Chodzi głównie o zaopatrzenie organizmu w wapń, jeden z podstawowych mikropierwiastków. Oczywiście, mleko można zastąpić twarogiem, jogurtem, kefirem. Ja w ogóle wyznaję zasadę: by zdrowo żyć stosujmy zasadę trzech U – urozmaicenie, uregulowanie, umiarkowanie i uprawianie wysiłku. I nie popadajmy ze skrajnoœści w skrajność. Potwierdza to Anna Strączyńska, lekarz reumatolog, specjalizująca się w leczeniu osteoporozy. – Jeżeli już dziecku, a przede wszystkim dorastającej młodzieży nie zapewni się odpowiedniej ilości wapnia, i to właśnie z mleka, które jest najlepiej przyswajalne i ma korzystny wpływ na gęstoœć tkanki kostnej, to w przyszłoœci będzie miało problemy z kręgosłupem, złamaniami i oczywiście osteoporozą – twierdzi lekarka. – Wiem, ciągle pojawiają się jakieœ doniesienia przeczące temu, co nas uczono do tej pory, ale nikt nam nie przedstawił swojego oficjalnego stanowiska i nie kazał zmieniać diety naszym pacjentom. Dlatego do tych wszelkich nowinek podchodziłabym z dużą ostrożnością. – Wartoœć mleka – jak na razie jest niekwestionowana – dodaje Jan Krzysztof Bartel, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. – Być może, gdy doniesienia o jego szkodliwoœści zostaną poparte systematycznymi badaniami klinicznymi i dopiero się potwierdzą, przyjdzie nam zweryfikować nasze podjecie do żywienia. Kto ma więc rację? Najlepiej chyba rozstrzyga, a właściwie nie rozstrzyga dr Dean Burwell, który przemawiając do studentów medycyny Uniwersytetu w Harvardzie stwierdził: – Połowa z tego, co was nauczyliœmy, jest nieprawdą. Niestety, nie wiemy, która…

BEATA ALUKIEWICZ, Magazyn Słowo Ludu, numer 2311, s. 10.
Tytuł oryginalny: Pij mleko i choruj

www.elemiah.pl

co zawiera mleko:
– białko zwierzęce,
– wapń
– fosfor
– tłuszcz
– witaminy A i D, B2, B12, betacaroten
– węglowodany (laktoza)

Pij mleko – będziesz kaleką!